Nie ma złotego środka. Jeśli wprowadzamy do drugiej ligi 14 nowych sędziów, a do pierwszej sześciu, to prawdopodobieństwo popełnienia przez nich błędów jest większe niż wtedy, gdyby było ich mniej. Kiedy na początku rozgrywek ekstraklasy błędnych decyzji naliczyliśmy ponad miarę, zgromadziliśmy materiały filmowe z Canal+, zebraliśmy wszystkich sędziów i pokazaliśmy im, jak pracują. Może to przypadek, a może nie, ale po tym szkoleniu liczba pomyłek się zmniejszyła.
Problem tkwi chyba gdzie indziej. Sędziowie się mylą, bo na najwyższy szczebel trafiają nie ci co powinni. Lepsi, którzy chcą pozostać uczciwi i nie pójdą na układ z obserwatorem PZPN – który jest panem ich losu – wolą zostać w niższej klasie albo kończą kariery. Czy pod tym względem coś się zmieniło?
To jest zmiana najważniejsza. Rzeczywiście do niedawna los sędziego zależał od obserwatora. Jeśli był on człowiekiem nieuczciwym, to mówił sędziemu, jak ma prowadzić mecz, żeby jeden z klubów odniósł z tego korzyść. Z kolei sędzia czasami kupował u obserwatora dobrą ocenę i koło się zamykało. Te zależności były krytykowane, ale przez lata brakowało woli, by to zmienić. Dopiero teraz, na wniosek Polskiego Kolegium Sędziów, zarząd PZPN zmienił zasady awansu. Teraz ocena obserwatora nie jest już najważniejsza. O pozycji sędziego na koniec sezonu decyduje wprawdzie wciąż ocena obserwatora, ale jest ona tylko jednym z elementów. Liczy się także ranking obserwatorów i komisji szkoleniowej oraz opinia kolegium sędziów. A degradować i awansować sędziego możemy w trakcie rozgrywek.
Co to zmienia? Czym jest ranking i kto go tworzy?
Każdy z 36 obserwatorów szczebla centralnego ma obowiązek sporządzenia na koniec sezonu listy sędziów przez siebie ocenianych pod względem ich umiejętności. Takie listy właśnie do mnie zaczęły spływać. Jeśli zobaczymy, że powtarzają się na nich te same nazwiska, weźmiemy to pod uwagę przy awansach. Komisja szkoleniowa z kolei składa się z siedmiu osób, wśród których są dwaj czynni sędziowie: Grzegorz Gilewski i asystent Rafał Rostkowski. Zdanie tego grona też bardzo się liczy.
Nadal nie jestem przekonany, czy w ten sposób wyplenimy korupcję i podniesiemy poziom sędziowania...