To wniosek ze środowego (15 czerwca 2011 r.) wyroku Sądu Najwyższego (sygn. akt V CSK 400/10)
, który wyraził przy tym wątpliwość, czy bezpieczeństwo w tych małych placówkach jest odpowiednio prawnie chronione.
Taki zarzut postawiła bankowi PKO BP Iwona K., była kasjerka agencji bankowej Marka N. w Chorzowie, która została postrzelona w rękę podczas napadu na tę agencję. Domagała się 200 tys. zł zadośćuczynienia. Wytoczyła też identyczną sprawę agentowi (ale tamta toczy się wolniej).
Zarzuca bankowi, że posługując się w swojej działalności agencją, powinien zapewnić w niej standard bezpieczeństwa jak w banku, a nawet większy, gdyż agencje są bardziej narażone na napad. Sprawca (który ma sprawę karną) powiedział, że wybierał placówki słabiej chronione.
Do samego wystrzału i zranienia miało dojść przypadkowo, przerobiony z gazowego pistolet miał wystrzelić już po tym, jak napastnik dostał pieniądze. Antywłamaniowa szyba nie zatrzymała kuli, a gdyby była kuloodporna – wskazała Iwona K. – zatrzymałaby ją i do uszczerbku na zdrowiu by nie doszło.