Ileż to było zapewnień rządzących, że sędziowie, których Sejm wybrał do KRS to przedstawiciele środowiska, że nareszcie w Radzie znaleźli się reprezentanci sądów najniższego szczebla, by – w odróżnieniu do poprzedniej KRS - dbać o interesy szeregowych sędziów i bronić ich niezawisłości. Opowieści, że przecież poparli ich sędziowie, a parlament tylko zagłosował na listę, że jeśli któryś sędzia chciał się zgłosić do Rady, to wystarczyło by zebrał 25 podpisów i miałby szansę się tam znaleźć.
Aż w środę wieczorem, w trakcie senackiej debaty nad ustawą dyscyplinującą sędziów, zwaną ustawą kagańcową, głos zabrał minister Ziobro. - Państwo, jeśli wygracie wybory demokratyczne, będziecie mogli wybrać tych sędziów, których uznacie za właściwych przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Będzie to pewnie pan Żurek, pan Tuleya, pan Łączewski, sędziowie znani ze swojej powściągliwości używania języka, znani ze swojego dystansu do środowisk politycznej opozycji, znani ze swojej apolityczności. Na tym polega mechanizm demokratyczny, że w ramach funkcjonowania mechanizmów demokracji każde środowisko może zgłosić takich sędziów, za których bierze odpowiedzialność. Więc myśmy zgłosili takich sędziów, którzy byli naszym zdaniem gotowi współdziałać w ramach reformy sądownictwa - przyznał minister w emocjonalnym wystąpieniu.
Tak oto, po latach zaklinania rzeczywistości, dowiedzieliśmy się jak było naprawdę i kogo w rzeczywistości reprezentują sędziowie wybrani przez Sejm – nie jest to zbyt wielka grupa tego 10-tysięcznego środowiska. Słowa ministra Ziobry zdają się też pokazywać prawdziwą skalę poparcia sędziów dla kierunku zmian dokonywanych w wymiarze sprawiedliwości przez obecną ekipę. A takiej zmiany nie można przeprowadzić wbrew materii, którą chce się zreformować.
Tym ciekawsze są zatem wciąż niejawne listy poparcia tych sędziów, których – mimo wyroku NSA – Kancelaria Sejmu nie chce pokazać opinii publicznej ani sądowi z Olsztyna, zasłaniając się mitycznym RODO. Bez problemu kancelaria pokaże za to 3 tysiące podpisów obywateli, którzy udzielili poparcia sędzi Teresie Kurcyusz-Furmanik, jedynej z piętnastki w KRS wybranej na wniosek obywateli. Dziwna ta interpretacja RODO, że ochrona należy się sędziom, a zwykłym ludziom już nie.
Czytaj też: