Samotne wyspy
Dostawcy, klienci i kontrahenci są zdezorientowani. Właściwie zawsze byli, bo fabryka porozumiewała się z nimi swoistym slangiem. Językiem maszynowym, kodem pełnym zagadek. W sumie więc nihil novi.
Pracownicy fabryki przychodzą do niej ukradkiem, nieregularnie. Czasem próbują produkować jej wytwory samodzielnie: chałupniczo, w mieszkaniach czy w garażach. W końcu garaże to odwieczny symbol przedsiębiorczości, czy to za komuny, czy w Dolinie Krzemowej. Problem w tym, że produkcję i tak trzeba zawieźć do fabryki, nie można samodzielnie puścić jej w obieg.
Do linii produkcyjnej również nie można się przyłączyć z domu. Szefostwo tłumaczyło ten brak łączności względami bezpieczeństwa oraz wyjątkowością produkcji fabryki. Produkt jest mimo wszystko unikalny, a fabryka jest monopolistą.
Okazuje się jednak, że inne zakłady produkujące podobne produkty, działające w szeroko pojętej administracji państwowej, nie tylko pozwalają na pracę zdalną, ale i do niej zachęcają. Zeznania podatkowe wypełnić można bez wychodzenia z domu, wchodząc wyłącznie na stronę www. Bankowość, porównywalną w zakresie bezpieczeństwa z opisywaną fabryką. Jest cyfrowa i zdalna od wielu lat. Fabryka jest w swoim „odcyfrowieniu" samotną wyspą.
Spodziewam się paraliżu
Przed zamkniętą fabryką stoi obecnie olbrzymie wyzwanie. Produkcja sięgała, co warto przypominać, 20 mln rozstrzygnięć rocznie. Dwudziestu. Milionów. Miesięczny przestój to mniej „załatwień" o jakieś półtora miliona. Oczywiście później trzeba to będzie nadgonić i nadrobić. A będzie co, bo efektem przestoju będzie skokowy wzrost kierowanych do fabryki dostaw.
Czas epidemii jest czasem fatalnym dla przedsiębiorców. To pierwsi potencjalni dostawcy. Większość walczy o przetrwanie, część zmuszona będzie wkrótce ogłosić upadłość. Zanim jednak do niej dojdzie, liczba spraw o zapłatę z pewnością wzrośnie. Każda nota odsetkowa to potencjalny pozew, podobnie każda nieopłacona faktura. A fabryka wciąż pracuje raptem przyzwoicie, choć jej niektóre zakłady są na granicy wydolności. Klasycznych spraw o zapłatę z pewnością lawinowo przybędzie, choć nikt o tym głośno nie mówi. Ani szefowie mniejszych zakładów produkcyjnych, ani zarząd fabryki nie przedstawili, na razie, planów na uruchomienie produkcji. Być może skorzystają z utartych wzorców, wpisanych w firmowe DNA. Motto produkcji brzmi bowiem od dekad: „Jakoś to będzie". Bo faktycznie, zawsze jakoś było. Poza tym odbyła się przecież wielka reforma naszej fabryki.