Niemal w każdym wystąpieniu o polityce gospodarczej premier Mateusz Morawiecki chwali swój rząd i siebie za uszczelnianie systemu podatkowego oraz za obniżanie podatków. Nie da mu się odmówić odrobiny racji, skoro wpływy z podatków wciąż rosną, a w niektórych przypadkach stawki podatków obniżono.
Niestety, tej racji jest tylko odrobina, a ładunek propagandy – spory. Obniżki te dotyczą w praktyce małej grupy podatników. Przyjrzyjmy się hasłu „obniżyliśmy do 9 proc. CIT dla małych firm". CIT to anglojęzyczny kryptonim podatku dochodowego od osób prawnych. Czyli daniny od spółek, fundacji itp. Mali przedsiębiorcy rzadko z tej formy korzystają, bo utrzymywanie spółki kapitałowej przy niewielkiej skali działalności jest z różnych względów nieopłacalne.
W tym roku obniżony CIT miał objąć więcej małych firm, bo zapowiedziano podniesienie progu obrotów, uprawniającego do skorzystania ze stawki 9 proc., do 2 mln zł. Zapowiadano hucznie, ale o stosownych przepisach jakoś zapomniano. Najwyraźniej rząd był pochłonięty innymi ważnymi sprawami, może propagandowymi, a może... wprowadzaniem nowych podatków?
Czytaj także: