Jukos, czyli 50 mln USD odszkodowania dla osób prywatnych

Zasądzona w Hadze kwota 50 mld USD oszałamia. Nigdy jeszcze żaden sąd międzynarodowy nie nakazał żadnemu państwu zapłaty tak wielkich pieniędzy na rzecz prywatnych osób – pisze Wojciech Sadowski.

Publikacja: 02.09.2014 16:21

W maju 2005 moskiewski sąd skazał Michaiła Chodorkowskiego, współwłaściciela Jukosu, na dziewięć lat

W maju 2005 moskiewski sąd skazał Michaiła Chodorkowskiego, współwłaściciela Jukosu, na dziewięć lat pozbawienia wolności i odbycie kary w kolonii karnej

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Red

Międzynarodowy Trybunał w Hadze nakazał Rosji zapłacić ponad 50 mld dol. byłym akcjonariuszom Jukosu. Wiadomość ta obiegła światowe serwisy informacyjne w ubiegłym miesiącu. Wydanie i ogłoszenie wyroku  zbiegło się w czasie z kolejnym pakietem sankcji gospodarczych wprowadzonych przez Stany Zjednoczone, a także ogłoszeniem sankcji przez Unię Europejską. To nie mógł być gorszy moment.  Holandia, w której   znajduje się przecież Haga, obwinia Rosję za okoliczności, które doprowadziły do zestrzelenia samolotu pasażerskiego lotu MH17 nad terytorium wschodniej Ukrainy 17 lipca 2014 r. Wyrok w sprawie Jukosu został wydany i wysłany stronom następnego dnia (18 lipca). Jakby mechanizmy prawa międzynarodowego w jakiś magiczny sposób  błyskawicznie wysłały jasny i silny sygnał potępiający metody putinowskiej Rosji.

Wyrok w sprawie Jukosu ma jednak długą historię. Postępowanie w tej sprawie toczyło się od 2004 r., czyli zostało wszczęte praktycznie w samym środku działań, które doprowadziły do rozmontowania i likwidacji grupy Jukosu przez państwo rosyjskie. Rozprawa arbitrażowa, będąca ostatnim istotnym epizodem tego postępowania, odbyła się w październiku 2012 r. Przez kilkanaście miesięcy strony pozostawały w stanie niepewności i zawieszenia. Jest w pewnym sensie dziełem przypadku, że wydanie i publikacja wyroku nastąpiły w czasie tak niekorzystnym wizerunkowo dla Rosji.

Kwota 50 mld dol. oszałamia. Nigdy jeszcze żaden sąd międzynarodowy nie nakazał żadnemu państwu zapłaty takich pieniędzy na rzecz prywatnych osób.  W tym przypadku  zasądzone w Hadze odszkodowanie otrzymały trzy spółki zarejestrowane na Cyprze i wyspie Man, za którymi stoją rosyjscy oligarchowie, większościowi akcjonariusze Jukosu. To oni dostaną pieniądze, o ile uda im się doprowadzić do wykonania wyroku. Rodzą się też pytania, jaki mechanizm prawny znaleźli, żeby wyrok ten uzyskać.

Akcjonariusze  ?lubią ten traktat

Akcjonariusze Jukosu wykorzystali  traktat Karty energetycznej. Jest to umowa międzynarodowa, której stronami są Unia Europejska, jej państwa członkowskie, a także inne państwa, w tym np. Kazachstan  i Ukraina. Stroną tego traktatu jest również Polska. W okresie, kiedy rozgrywały się zdarzenia stanowiące tło faktyczne sprawy Jukosu,  traktatem była też związana Rosja, która  go podpisała, ale nie ratyfikowała. Później, pod wpływem m.in. sprawy Jukosu, zreflektowała się i wycofała z procesu ratyfikacji. Niemniej  dla trybunału arbitrażowego rozpoznającego powództwo akcjonariuszy Jukosu liczył się stan prawny w chwili działań rosyjskich wobec spółki. W tym czasie, jak uznał trybunał, Rosja była zobowiązana stosować się do traktatu. Inwestorzy Jukosu wykorzystali fakt, że stosuje się go do bardzo szeroko pojętych spraw związanych z rynkiem energetycznym. Dlatego też, mimo że postępowania rosyjskie dotyczące Jukosu miały przede wszystkim charakter podatkowy, karny i upadłościowy, profil Jukosu jako spółki z sektora paliwowego przesądzał o możliwości zastosowania do niego gwarancji wynikających z traktatu.

Traktat Karty energetycznej miał dla akcjonariuszy Jukosu trzy zasadnicze zalety.

Po pierwsze, umożliwiał rosyjskim właścicielom Jukosu, by ich akcje w tej firmie były traktowane jako zagraniczna inwestycja. W tym celu papiery naftowego giganta zostały wprowadzone do spółek Hulley, Veteran i  Yukos Universal, zarejestrowanych na Cyprze i wyspie Man. W postępowaniu arbitrażowym te właśnie spółki występowały jako nominalni powodowie przeciwko Rosji, wskazując na akcje Jukosu jako ich inwestycję na terenie tego państwa. Najważniejsze znaczenie miał tu moment, w którym zagraniczne spółki weszły do gry jako akcjonariusze Jukosu.

Po drugie, traktat chroni inwestycje w sektorze paliwowym w ten sposób, że zawiera cały katalog ogólnie sformułowanych standardów, do których przestrzegania  zobowiązane są państwa. W tym przypadku akcjonariusze Jukosu wykorzystali przede wszystkim zobowiązania Rosji do niedyskryminowania jednych podmiotów wobec drugich, a także niedokonywania niezgodnych z prawem międzynarodowym wywłaszczeń. Wywłaszczeniem w tym przypadku, jak twierdzili właściciele Jukosu, był zaś cały proces niszczenia struktur gospodarczych firmy. W konsekwencji doprowadził on do utraty całej wartości przez akcje spółki. To zaś w świetle prawa międzynarodowego stanowi wywłaszczenie. Nie ma przy tym znaczenia, że utrata wartości spółki następuje w wyniku działań podatkowych lub karnych, przed którymi akcjonariusze nie mogli się skutecznie bronić w Rosji.

Tego właśnie aspektu dotyczy trzecia zaleta traktatu. Stwarzał możliwość wytoczenia powództwa odszkodowawczego poza granicami Rosji, przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. W tym przypadku  informacje prasowe o wydaniu wyroku przez Międzynarodowy Trybunał/Sad Arbitrażowy w Hadze są nieścisłe. Postępowanie arbitrażowe – a właściwie trzy postępowania prowadzone łącznie – było prowadzone według regulaminu arbitrażowego UNCITRAL. Stały Trybunał Arbitrażowy (Permanent Court of Arbitration), ciało międzynarodowe powołane na podstawie zupełnie innej umowy międzynarodowej na początku XX w., jedynie zapewniało wsparcie logistyczne i administracyjne postępowaniu arbitrażowemu. Wyroki wydawali arbitrzy  powołani przez strony do tej sprawy na podstawie traktatu Karty energetycznej.

Notabene  arbitrami tymi byli  Charles Poncet, szwajcarski prawnik mianowany przez akcjonariuszy Jukosu, Stephen  M. Schwebel, były sędzia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, mianowany w tej sprawie przez Rosję, a także  Yves Fortier, kanadyjski prawnik i arbiter, powołany jako przewodniczący Trybunału. Co ciekawe, dwóch z tych arbitrów, Schwebel i Fortier, wchodziło w skład trzyosobowego składu rozstrzygającego spór  między Eureko i Polską. Oba postępowania, w sprawie Jukosu i w sprawie Eureko, toczyły się przed nimi w zasadzie równolegle. Nie wiadomo, z dzisiejszej perspektywy, jak zakończyłby się spór z Eureko, gdyby doszło do wydania w tej sprawie wyroku zasądzającego odszkodowanie przeciw Polsce.

Można natomiast przypuszczać, że ci konkretni arbitrzy nie mieliby oporów przed zasądzeniem wielomiliardowego odszkodowania, gdyby uznali to za uzasadnione okolicznościami sprawy.

Z opowieści świadków

Wyroki w sprawie Jukosu liczą przeszło 600 stron każdy. To żmudna lektura, z której wyłania się szokujący obraz działań, które państwo może podjąć, żeby zniszczyć niewygodne dla niego przedsiębiorstwo. Razi, na przykład, opis licytacji  Yuganskneftegaz, głównej spółki produkcyjnej grupy Jukos. Licytacji przeprowadzonej na obrzeżach Moskwy w niedzielne popołudnie w dziesięć minut. Stawiło się jedynie dwóch oferentów. Jeden złożył ofertę, drugi zaś wyszedł zadzwonić i po powrocie nie złożył wyższej. Sprzedaż wartego kilkadziesiąt miliardów dolarów aktywa nastąpiła za kwotę 9,6 mld dol. Nabywcą została nieznana nikomu spółka z kapitałem zakładowym w wysokości 359 dol. i siedzibą w jednym z barów w Twerze, założona zaledwie dziesięć dni wcześniej. Już kilka dni później ta sama spółka sprzedała te aktywa rosyjskiej państwowej spółce naftowej Rosnieft, a jej przedstawiciele biorący udział w aukcji wyjechali na zagraniczne wakacje. Rosnieft wykazał potem wartość księgową Yuganskneftegaz jako przeszło 55 mld dol.

Na te opisy trzeba jednak patrzeć w szerszym kontekście, w który wpisywała się strategia procesowa oligarchów. Historia Michaiła Chodorkowskiego i Jukosu jest szeroko komentowana od dziesięciu lat. Wypowiadały się na  ten temat organizacje międzynarodowe i pozarządowe, dysydenci polityczni, politycy i organizacje gospodarcze. Wydźwięk tych komentarzy, w czym prawdopodobnie mieli swój udział również beneficjenci wyroków w sprawie Jukosu, niewątpliwie służył ich sprawie. Nie był to też pierwszy proces międzynarodowy dotyczący Jukosu. Wcześniej zakończyły się sprawy z powództwa mniejszościowych akcjonariuszy spółki. Jedno z nich było sponsorowane przez związaną z większościowymi akcjonariuszami Jukosu grupę Menatep. Te dwa wyroki, wydane na podstawie innych umów międzynarodowych, przygotowały grunt pod rozstrzygnięcie w sprawie akcjonariuszy większościowych. Arbitrzy decydujący o roszczeniu na kwotę ponad 113 mld dol. – taka była bowiem wartość roszczenia większościowych akcjonariuszy Jukosu  (Yukos Universal, Hulley i Veteran) – mogli w swojej ocenie sprawy polegać na wcześniejszych decyzjach innych arbitrów, którzy rozstrzygnęli już te same dylematy, działając pod presją dużo niższych kwotowo roszczeń.

Dodatkowo w postępowaniu arbitrażowym akcjonariusze Jukosu opierali się na świadkach, których zeznania uzupełniały luki w narracji wynikającej z dokumentów. Rosja broniła się wyłącznie poprzez dokumenty i opinie biegłych. Nie przedstawiła więc swojej wersji wielu wydarzeń, o których opowiadali świadkowie Jukosu. To właśnie ich opowieści połączyły ze sobą rozmaite wydarzenia, rysując obraz wielkiej państwowej machiny puszczonej w ruch w celu osiągnięcia założonego celu polegającego na przejęciu Jukosu przez rosyjskie państwo.

Ten aspekt sprawy na pewno był bardzo istotny, gdyż sytuacja w sporze Rosja – Jukos nie była czarno-biała. Z wyroków wynika, że struktury podatkowe, na których opierała się działalność Jukosu, mogły być sprzeczne z rosyjskim prawem lub stanowić jego nadużycie. Skala i sposób reakcji były jednak bezprecedensowe, a że nie było świadków przedstawiających rządową wersję wydarzeń, Rosja straciła wiarygodność i moc przekonywania. Jej argumenty Trybunał odrzucał  jeden po drugim, mimo że w kontekście innej sprawy mogłyby liczyć na uwzględnienie. Przewiny Jukosu znalazły jednak odzwierciedlenie w rozstrzygnięciu o wysokości szkody. Kwota odszkodowania została bowiem obniżona o 25 proc. właśnie ze względu na nieprawidłowości w podatkowych strukturach Jukosu.

Co po wyroku?

Według zapowiedzi ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa Rosja zamierza się odwołać od wyroku haskiego Trybunału. Szanse na uwzględnienie takiego odwołania są jednak z reguły bardzo małe. Jak na ironię odwołanie takie mogą rozpoznać wyłącznie holenderskie sądy. Wobec aktualnych nastrojów holenderskich Rosja ma jeszcze mniejsze szanse na sukces, mimo że niezawisłości holenderskich sądów nie można nic zarzucić.

Według opinii prasowych akcjonariuszy Jukosu czeka teraz długa walka o wykonanie wyroku. Nie musi tak być. Mają oni bowiem co najmniej kilka opcji. Mogą rzeczywiście zaangażować się w liczne procesy i działania prawne, tropiąc po świecie majątek rosyjskiego państwa, z którego byłaby możliwa egzekucja wyroku. Musi to być bowiem majątek, do którego nie ma zastosowania immunitet państwowy. To jednak mało atrakcyjna opcja  ze względu na wysokie koszty, długość postępowań sądowych i ryzyko przegranej. Akcjonariusze Jukosu mogą jednak również swoją wierzytelność sprzedać, np. w celu potrącenia jej z wierzytelnościami Rosji lub rosyjskich koncernów państwowych. Mogą również zaczekać, aby zamienić wyrok na nowe prawa i możliwości biznesowe w postputinowskiej Rosji.

Już kilka dni po wydaniu wyroku haskiego Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał rozstrzygnięcie, w którym nakazał Rosji wypłacić odszkodowanie w wysokości  ok. 2,3 mld dol. na rzecz OAO Neftyanaya Kompaniya Yukos. Nakazał również Rosji w terminie sześciu miesięcy przedstawić plan spłaty tego odszkodowania. Wyrok strasburski, jeżeli zostanie przez Rosję wykonany, będzie miał  duże znaczenie również dla 50-miliardowego rozstrzygnięcia z Hagi.

Autor jest adwokatem, partnerem w K&L Gates

Międzynarodowy Trybunał w Hadze nakazał Rosji zapłacić ponad 50 mld dol. byłym akcjonariuszom Jukosu. Wiadomość ta obiegła światowe serwisy informacyjne w ubiegłym miesiącu. Wydanie i ogłoszenie wyroku  zbiegło się w czasie z kolejnym pakietem sankcji gospodarczych wprowadzonych przez Stany Zjednoczone, a także ogłoszeniem sankcji przez Unię Europejską. To nie mógł być gorszy moment.  Holandia, w której   znajduje się przecież Haga, obwinia Rosję za okoliczności, które doprowadziły do zestrzelenia samolotu pasażerskiego lotu MH17 nad terytorium wschodniej Ukrainy 17 lipca 2014 r. Wyrok w sprawie Jukosu został wydany i wysłany stronom następnego dnia (18 lipca). Jakby mechanizmy prawa międzynarodowego w jakiś magiczny sposób  błyskawicznie wysłały jasny i silny sygnał potępiający metody putinowskiej Rosji.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"