Reklama
Rozwiń

Kiedy wygasa koncesja górnicza

Od początku tego roku jasne jest, że umowa użytkowania górniczego nie może istnieć bez koncesji. Od posiadania tej ostatniej zależy więc skuteczność umowy cywilnej – pisze ekspert Grzegorz J. Wąsiewski.

Publikacja: 20.01.2015 08:49

Grzegorz J. Wąsiewski

Grzegorz J. Wąsiewski

Foto: materiały prasowe

Poszukiwanie i rozpoznawanie złóż kopalin jest w Polsce działalnością regulowaną, wymagającą uzyskania koncesji zgodnie z przepisami Prawa geologicznego i górniczego (dalej pgig). W kulminacyjnym momencie zainteresowania polskimi złożami węglowodorów niekonwencjonalnych (tak zwanego gazu łupkowego) takich koncesji dla polskich i zagranicznych inwestorów wydano ponad 100.

Niesatysfakcjonujące wyniki prób szczelinowania i przeciągające się dyskusje nad nowymi rozwiązaniami legislacyjnymi zniechęciły niestety część przedsiębiorców do kontynuowania prac. Według danych Ministerstwa Środowiska wciąż obowiązują 72 koncesje na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż węglowodorów. Pozostałe decyzje koncesyjne wygasły lub zrzekli się ich sami koncesjonariusze. W jednym z wywiadów główny geolog kraju Sławomir Brodziński wskazał, że z końcem 2014 roku upłynął termin obowiązywania kolejnych 42 koncesji. Gdyby ich adresaci nie zdecydowali się wystąpić z wnioskami o przedłużenie okresu ich obowiązywania, oznaczałoby to, że z pierwotnej liczby wydanych pozwoleń pozostanie w mocy mniej niż trzecia ich część.

Pozostało jeszcze 86% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Zakazać woreczków na złość Nawrockiemu?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Globalne znaczenie rankingu kancelarii prawniczych „Rzeczpospolitej”
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rady dla następcy Adama Bodnara
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Czy roszczenia wobec Niemiec za II wojnę to zamknięta sprawa?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacyjna czkawka