PiS przygotował nowelizację regulującą tryb uchylania immunitetu prezesa NIK, ale także m.in. rzecznika praw obywatelskich, prezesa IPN czy generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Słyszę, że projekt jest po to, by sprawnie skazać Krzysztofa Kwiatkowskiego i „sczyścić" go z urzędu. I że na wszelki wypadek rządzący zapewnili sobie taką opcję również przy innych platformerskich nominatach – wszak taki Bodnar wielu w oczy kole...
Nie wiem, kogo chce „sczyścić" PiS, ale uważam, że sprawa Kwiatkowskiego dobitnie pokazała, iż obecnie nie ma (prawnej) siły na urzędowy immunitet. Nawet jeśli są mocne dowody na nadużywanie funkcji – np. właśnie przestępstwo urzędnicze – nie da się skazać delikwenta. Można oczywiście postawić np. prezesa NIK przed Trybunałem Stanu, ale to w naszych warunkach zwykle zdarzenie z gatunku tych przyszłych i niepewnych... Nie ma natomiast mowy o odpowiedzialności karnej, gdy nie daje się uchylić immunitetu.