Warto o nim przypomnieć. Bo politykom i ministrom zdrowia od dekad gdzieś ucieka art. 68 konstytucji. Mówi on, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia. A obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Że to fikcja, wiedzą o tym wszyscy, którzy zetknęli się z publiczną służbą zdrowia, a przekonują się o tym jeszcze drastyczniej ci, którzy mieli nieszczęście trafić do publicznych szpitali, czekając na badania, zabieg czy operacje, od których zależy ich zdrowie czy życie.
Tymczasem nowy minister zdrowia przedstawił błyskotliwy raport na temat absurdów w służbie zdrowia, dokonując ich swoistej egzegezy. Niektóre przykłady brzmią absurdalnie, inne tragikomicznie, a jeszcze inne tylko tragicznie. Nad całością unosi się chmura grozy, która potwierdza, że nie należy w Polsce chorować.
Kilka lat temu podobny raport przedstawił ówczesny minister zdrowia. A kolejki jak były, tak są, a chorzy na raka nadal umierają, nie mogąc się doczekać specjalistycznej pomocy, którą gwarantuje im konstytucja.
Warto więc zadbać o to, by obecny minister zdrowia nie szedł tą drogą i na pisaniu błyskotliwych raportów nie skończył. Nowy rząd przedstawił plany reform. Wczoraj przyjął nawet półroczne sprawozdania ze swoich prac. Niektóre reformy, jak program 500+, udało się zrealizować, nad innymi toczą się prace. Sprawa reform w służbie zdrowia wygląda przy nich dość blado, tak jakby miały one znaczenie drugorzędne.