Od 1 stycznia 2022 r. podatnicy są zdezorientowani, ponieważ zachwiano fundamentem podatkowych rozliczeń. Nieważne, czy ów fundament był dobry czy zły. Ale był – stały i pewny. Dziś wiceminister po raz kolejny przedstawia korekty do korekt reformy, zmieniając to, co było zapowiadane jeden czy dwa tygodnie temu. Nowe terminy, nowe zasady zmiany formy opodatkowania, nowe obliczenia… W gąszczu chwiejnych zapowiedzi podatnicy czują się coraz bardziej zagubieni. Nie ogarniają już planów rządu. Intelektualnie za zmianami nie mogą nadążyć nawet księgowi, a co dopiero zwykli zjadacze chleba.
Teraz potrzeba spokoju pewności. To kluczowa sprawa, bo chodzi w gruncie rzeczy o odbudowę zaufania do państwa. Jeżeli rząd szczerze chce naprawiać Polski Ład, który jest obecnie nazywany #niskiepodatki czy też „drugi etap”, niech robi to w zaciszu gabinetu, konsultując zmiany z przedsiębiorcami i ekspertami podatkowymi. A na końcu, gdy już wszystko zostanie ustalone, niech przedstawi gotowy produkt i założenia, które trafią do Sejmu. Tam po doszlifowaniu będą mogły zostać uchwalone. Podatkowy rollercoaster, gdzie z tygodnia na tydzień zmieniają się założenia, nie jest nikomu dłużej potrzebny. Rodzi tylko poczucie jeszcze większego chaosu i dezorientacji, czyli odnosi skutek odwrotny do tego, co chce zrobić rząd.
Na dzień dzisiejszy miliony Polaków nie wiedzą, jakie będą płacili podatki na koniec roku i według jakich reguł fiskalnych. Po ostatniej konferencji prasowej wiedzą zapewne jeszcze mniej, bo liczba propozycji przekroczyła masę krytyczną. Przechwałki o tym, że kolejne miliardy zostaną w kieszeni podatników, już nie robią na nikim wrażenia. Podobnie jak oświadczenia, jakie to złe były pomysły poprzedników. Na tej reformie rząd już nic nie ugra. Tu chodzi już raczej o ratowanie twarzy.
Trochę niepokoją natomiast ułańskie sformułowania „o drugim etapie reformy podatkowej”. Bo tak próbowali w środę nazwać przedstawiciele rządu przygotowywane korekty podatkowe, świadomie unikając używania skompromitowanego hasła Polski Ład. Pewnie nie pamiętają, ale w 1986 roku drugi etap reform (gospodarczych) forsował gen. Jaruzelski. Po czym wszystko się zawaliło.
Takiego scenariusza szczerze autorom obecnej reformy nie życzę.