Rz: Mamy gotowy projekt kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Na jakie zmiany mają się szykować inwestorzy?
Tomasz Żuchowski: Chcemy uprościć procedury inwestycyjne tam, gdzie jest to możliwe. Wszystkie będą zgromadzone w jednym miejscu, czyli w kodeksie. Obejmie on: prawo budowlane, ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz wszystkie specustawy (w tym: drogową, kolejową), a także część ustawy o gospodarce nieruchomościami, prawo geodezyjne i kartograficzne. Dzięki temu inwestor będzie miał w jednym miejscu wszystkie potrzebne mu przepisy. Nie będzie musiał sięgać po kilkanaście ustaw. Wystarczy mu ten jeden kodeks.
Niewątpliwe lepiej mieć jeden gruby kodeks niż kilkanaście ustaw. Ale to jeszcze za mało, by mówić o uproszczeniach. Proszę o konkrety.
Proszę bardzo. Osoba, która planuje realizację inwestycji, będzie się ubiegała o zgodę inwestycyjną. Zastąpi ona wiele wydawanych obecnie decyzji administracyjnych, a mianowicie: o warunkach zabudowy, pozwolenie na budowę, o podziale nieruchomości, a także zgłoszenie budowy lub zmiany sposobu użytkowania. Taką zgodę będzie wydawał starosta (prezydent miasta na prawach powiatu), a dla bardziej skomplikowanych inwestycji – wojewoda. Wszystkie inwestycje będą podzielone na sześć kategorii. Każda kategoria będzie miała własną procedurę. Im większy stopień skomplikowania przedsięwzięcia, tym kategoria będzie wyższa. Pierwsza obejmie inwestycje, które dziś nie wymagają żadnej zgody starosty, czyli np. remonty. Druga te, które realizowane są obecnie na podstawie zgłoszenia, czyli np. wiaty, małe domy jednorodzinne, domy letniskowe. Od kategorii 3 do 6 decydować będzie kubatura obiektu, jego wysokość etc. Do kategorii od 4 do 6 będą należały obiekty użyteczności publicznej, takie jak szkoły, budynki wielorodzinne, oraz inwestycje uciążliwe społeczne, np. spalarnie śmieci, wysypiska, fabryki. Jakie inwestycje będą należeć do jakiej kategorii, określi Rada Ministrów w rozporządzeniu. Przynależność do danej kategorii ma być jasna i czytelna, by każdy idący do urzędu wiedział, które roboty czy inwestycje budowlane wymagają zastosowania procedury, a które są z niej zwolnione. Natomiast gdy chodzi o zgodę inwestycyjną, to będzie ona miała formę decyzji administracyjnej albo milczącej zgody. Zależeć to będzie od kategorii inwestycji, z wyjątkiem pierwszej, ta bowiem nie będzie wymagała żadnej zgody.
To rozwiązanie przypomina pomysł jednego okienka, jaki lansowano kilka lat temu w wypadku zakładania firm.