Aleksandra Sewerynik: Czy muzyk w orkiestrze tworzy dzieło?

Ostatnio środowiskiem muzycznym wstrząsnęła informacja o wyroku Sądu Najwyższego, że z muzykiem orkiestrowym powinno podpisywać się umowy zlecenia, a nie o dzieło. Skąd to wzburzenie? Od wielu lat normą i praktyką w tej branży jest zawieranie umów o dzieło.

Aktualizacja: 19.02.2017 11:49 Publikacja: 19.02.2017 11:00

Aleksandra Sewerynik: Czy muzyk w orkiestrze tworzy dzieło?

Foto: 123RF

ZUS zakwalifikował umowę z artystką „na przygotowanie i wykonanie koncertu organowego wraz z zespołem C. w ramach festiwalu K." jako umowę o świadczenie usług. Sąd Najwyższy potwierdził, że praktyka zawierania z muzykami umów o dzieło na wykonanie utworów podczas koncertu jest co do zasady nieprawidłowa i może być skutecznie podważana przez ZUS. Muzycy ostro zareagowali na uzasadnienie rozstrzygnięcia, które zacytowały największe media.

Sąd Najwyższy stwierdził bowiem, że artystka „była jednym z wielu odtwórców muzyki, nie powierzono jej żadnej partii solowej, przy wykonywaniu muzyki musiała w pełni podporządkować się dyrygentowi i jego poleceniom (...) nie nadała koncertowi żadnej wyjątkowości, np. poprzez nadanie kompozycji muzycznej indywidualnej interpretacji". Dalej sąd wskazał, że „wynika to z przekonania, że ochronie prawa autorskiego nie podlegają działania wymagające co prawda określonych umiejętności i talentu, ale mające charakter odtwórczy".

Muzycy potraktowali te słowa jako zaprzeczenie twórczego charakteru działań wykonawców i ich wpływu na „kształt" koncertu. Posypały się komentarze, że SN nazwał artystkę „odtwórcą", a urzędnicy ZUS chcą decydować, co jest sztuką, a co nią nie jest. Obawiają się też, że będzie mniej koncertów ze względu na zbyt wysokie koszty umów.

Ja też byłam zdziwiona wypowiedziami o braku twórczego wkładu muzyka orkiestry w wykonanie utworu. Oczywiste jest bowiem, że twórczo przyczynia się on do artystycznego wykonania. Tymczasem SN miał chyba na myśli co innego. Chodziło o podtrzymanie stanowiska SN z wyroku z 10 lipca 2014 r. (II UK 454/13), w którym wypowiedział się o umowie na przeprowadzenie cyklu wykładów. Orzekł, że „,możliwa jest zatem umowa o dzieło nieobjęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego, której przedmiotem jest wygłoszenie wykładu, pod warunkiem jednak, że wykładowi można przypisać cechy utworu. Te warunki spełnia tylko wykład naukowy (cykl wykładów) o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego". Tak samo w sprawie artystki SN stwierdził, że przedmiotem umowy o dzieło może być wykonanie utworu podczas koncertu, ale jedynie gdy ma charakter „niestandardowy, niepowtarzalny, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła".

W uzasadnieniach obu wyroków zastanawia podział na utwory „ucieleśnione w rzeczy" i „nieucieleśnione". Jako przykład tych drugich podają „wykonanie utworu", czyli artystyczne wykonanie, a nie utwór... Dlatego mam wątpliwości, czy SN w sprawie artystyki grającej w orkiestrze stwierdził, że nie powstał utwór, czy poszedł dalej i orzekł, że nie powstało także artystyczne wykonanie. Szkoda, że SN nie posługuje się jasno terminologią prawnoautorską. Znacznie utrudnia to interpretację orzeczeń. Ostatecznie wydaje mi się, że pisząc o braku twórczego wkładu artystki, SN odnosił się do tego, że nie kreowała ona utworu. Nie chodziło zatem o to, że wraz z wykonaniem nie powstały prawa do artystycznych wykonań.

Rozumiem tok myślenia SN następująco: jeżeli podczas artystycznego wykonania koncertu powstaje także nowy utwór (np. w improwizacji, spontanicznym tworzeniu), można zawrzeć umowę o dzieło. Jeżeli zaś mamy do czynienia tylko z artystycznym wykonaniem, należy zawrzeć umowę o świadczenie usług (zlecenia).

Z tego rozróżnienia muzycy również nie mogą być zadowoleni. W dalszym ciągu, już bez odmawiania twórczego charakteru ich pracy, w większości powinny być zawierane umowy o świadczenie usług. Oczywiście sprytny prawnik wie, jak rozwiązać ten problem, ale jest to często tworzenie pewnej fikcji, a nie odzwierciedlenie realnych świadczeń stron.

Mnie osobiście trapi przyczyna powyższych problemów muzyków. W praktyce wybór między typem umów cywilnoprawnych sprowadza się do kwestii zaoszczędzenia na składkach na ubezpieczenie społeczne, a nie przemyślanej, cywilistycznej koncepcji „dzieła". Z drugiej strony rozumiem praktyczne problemy branży muzycznej, w której obok zarabiających miliony gwiazd są tysiące muzyków, którym często w ogóle się nie płaci, argumentując, że występ jest dla nich okazją do promocji.

Ta sprawa jest z pewnością mocnym sygnałem dla ustawodawcy, by zadbał o interesy tej grupy zawodowej. Im mniej będzie pieniędzy w branży muzycznej, tym mniej osób zechce poświęcać czas na mozolne i wieloletnie ćwiczenia gry, skoro wysiłek ten nie daje szansy na utrzymanie rodziny.

Autorka jest prawnikiem, dyrygentem chóralnym. Prowadzi blog prawomuzyki.pl. Współpracuje z kancelarią Hasik i Partnerzy.

Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"