ZUS zakwalifikował umowę z artystką „na przygotowanie i wykonanie koncertu organowego wraz z zespołem C. w ramach festiwalu K." jako umowę o świadczenie usług. Sąd Najwyższy potwierdził, że praktyka zawierania z muzykami umów o dzieło na wykonanie utworów podczas koncertu jest co do zasady nieprawidłowa i może być skutecznie podważana przez ZUS. Muzycy ostro zareagowali na uzasadnienie rozstrzygnięcia, które zacytowały największe media.
Sąd Najwyższy stwierdził bowiem, że artystka „była jednym z wielu odtwórców muzyki, nie powierzono jej żadnej partii solowej, przy wykonywaniu muzyki musiała w pełni podporządkować się dyrygentowi i jego poleceniom (...) nie nadała koncertowi żadnej wyjątkowości, np. poprzez nadanie kompozycji muzycznej indywidualnej interpretacji". Dalej sąd wskazał, że „wynika to z przekonania, że ochronie prawa autorskiego nie podlegają działania wymagające co prawda określonych umiejętności i talentu, ale mające charakter odtwórczy".
Muzycy potraktowali te słowa jako zaprzeczenie twórczego charakteru działań wykonawców i ich wpływu na „kształt" koncertu. Posypały się komentarze, że SN nazwał artystkę „odtwórcą", a urzędnicy ZUS chcą decydować, co jest sztuką, a co nią nie jest. Obawiają się też, że będzie mniej koncertów ze względu na zbyt wysokie koszty umów.
Ja też byłam zdziwiona wypowiedziami o braku twórczego wkładu muzyka orkiestry w wykonanie utworu. Oczywiste jest bowiem, że twórczo przyczynia się on do artystycznego wykonania. Tymczasem SN miał chyba na myśli co innego. Chodziło o podtrzymanie stanowiska SN z wyroku z 10 lipca 2014 r. (II UK 454/13), w którym wypowiedział się o umowie na przeprowadzenie cyklu wykładów. Orzekł, że „,możliwa jest zatem umowa o dzieło nieobjęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego, której przedmiotem jest wygłoszenie wykładu, pod warunkiem jednak, że wykładowi można przypisać cechy utworu. Te warunki spełnia tylko wykład naukowy (cykl wykładów) o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego". Tak samo w sprawie artystki SN stwierdził, że przedmiotem umowy o dzieło może być wykonanie utworu podczas koncertu, ale jedynie gdy ma charakter „niestandardowy, niepowtarzalny, wypełniający kryteria twórczego i indywidualnego dzieła".
W uzasadnieniach obu wyroków zastanawia podział na utwory „ucieleśnione w rzeczy" i „nieucieleśnione". Jako przykład tych drugich podają „wykonanie utworu", czyli artystyczne wykonanie, a nie utwór... Dlatego mam wątpliwości, czy SN w sprawie artystyki grającej w orkiestrze stwierdził, że nie powstał utwór, czy poszedł dalej i orzekł, że nie powstało także artystyczne wykonanie. Szkoda, że SN nie posługuje się jasno terminologią prawnoautorską. Znacznie utrudnia to interpretację orzeczeń. Ostatecznie wydaje mi się, że pisząc o braku twórczego wkładu artystki, SN odnosił się do tego, że nie kreowała ona utworu. Nie chodziło zatem o to, że wraz z wykonaniem nie powstały prawa do artystycznych wykonań.