Dopiero w ostatni czwartek zapadł prawomocny wyrok w sprawie karnej, skazujący za rażące zaniedbania nie tylko szefów spółki zarządzającej halą, ale i jej projektanta, jak też inspektora nadzoru budowlanego, a więc urzędnika.
Reformatorzy sądów, a byli tacy bodaj w każdym rządzie III RP, skupiali się, zresztą nieskutecznie, na rosnącej liczbie spraw (większość zupełnie drobnych), na tym, jak skrócić średni czas ich rozpatrywania, co zresztą nie jest takie trudne, gdyż np. wydanie sądowego nakazu zapłaty następuje niemal automatycznie. Nie zależało im zaś, by najpoważniejsze sprawy toczyły się wartko. Wiadomo, jak to zrobić, nie wiadomo zaś, skąd ta niemoc.