Trybunale, obudź się. Mateusz Rzemek o wyroku TK ws. limitu składek na ZUS

Kwestia, bagatela, ok. 7 mld zł dodatkowych składek do ZUS, jakie w przyszłym roku ma zapłacić biznes, nie może się doczekać rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny. Co gorsza, nie wiadomo, co stoi na przeszkodzie zakończeniu sprawy, która ciągnie się od stycznia 2018 r., gdy do TK skierował ją prezydent RP Andrzej Duda.

Aktualizacja: 14.11.2018 12:36 Publikacja: 13.11.2018 18:58

Trybunale, obudź się. Mateusz Rzemek o wyroku TK ws. limitu składek na ZUS

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Najpierw lipcowy termin rozprawy został odwołany bez słowa wytłumaczenia. Pierwsza rozprawa, która odbyła się 30 października, z niewiadomych przyczyn została przerwana i odroczona do 13 listopada. We wtorek, ponownie bez słowa wyjaśnienia, związkowcy, przedstawiciele biznesu, a także Kancelarii Prezydenta, Sejmu i prokuratury znowu usłyszeli, że trzeba jeszcze poczekać. Czy tym razem Trybunałowi wystarczy jeden dzień na wydanie sprawiedliwego wyroku w tej sprawie? Mam poważne wątpliwości.

Czytaj także: Trybunał Konstytucyjny w sprawie limitu 30-krotności składek na ZUS

Kolejne postanowienia o odroczeniu terminów, jakie oczekujący na wyrok mogli usłyszeć w Trybunale, wskazują na coś innego. Spodziewam się, że TK pozwoli rządowi na zaciągnięcie najdroższej w historii III RP pożyczki. Stanie się tak, gdy sędziowie uznają zniesienie limitu składek płaconych przez 350 tys. osób z najwyższymi zarobkami za zgodne z konstytucją. Wtedy rząd już w przyszłym roku zyska kolejne miliardy potrzebne np. na wypłatę podwyżek obiecanych policjantom. Wskaże to także przychylny rządowi kierunek, jakiego będzie się można spodziewać w kolejnych wyrokach.

Tymczasem składki, które zapłacą najbogatsi, trzeba będzie im oddać w przyszłości w formie emerytur. Tym wyższych, im więcej wpłacili do ZUS. Za 10 czy 20 lat te świadczenia będą stanowić ostatni gwóźdź do trumny powszechnego systemu emerytalnego.

Doraźne potrzeby budżetu nie mogą uzasadniać naciągania prawa przy sprinterskim wręcz uchwalaniu przepisów. Przypomnę tylko, że pod koniec 2017 r. parlamentowi zajęło tylko półtora miesiąca przyjęcie ustawy, która może się przełożyć na warunki prowadzenia tysięcy firm i na miliony zatrudnionych. Odbyło się to bez konsultacji społecznych, co słusznie kwestionuje prezydent we wniosku do TK.

Coraz bardziej przypomina to opowieść Kisiela o buldogach walczących pod dywanem. Nie widzisz, kto kogo gryzie, tylko od czasu do czasu spod dywanu wypada trup. ©?

Najpierw lipcowy termin rozprawy został odwołany bez słowa wytłumaczenia. Pierwsza rozprawa, która odbyła się 30 października, z niewiadomych przyczyn została przerwana i odroczona do 13 listopada. We wtorek, ponownie bez słowa wyjaśnienia, związkowcy, przedstawiciele biznesu, a także Kancelarii Prezydenta, Sejmu i prokuratury znowu usłyszeli, że trzeba jeszcze poczekać. Czy tym razem Trybunałowi wystarczy jeden dzień na wydanie sprawiedliwego wyroku w tej sprawie? Mam poważne wątpliwości.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabudowa terenów wokół lotnisk – jak zmienić linię orzeczniczą
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Fila, Łabuda: O sensie i bezsensie zmian prawnych wokół medycznej marihuany
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką