Reklama

Szkodliwe mity o sukcesji - komentuje Jerzy Kowalski

Co cesarskie cesarzowi, co boskie Bogu. Warto zawsze oddzielać sfery, sprawy i rzeczy niejednorodne. Tak też jest przy analizie tego wszystkiego co łączy się z sukcesją firmy, zwłaszcza tej rodzinnej.

Publikacja: 25.01.2019 01:00

Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

Foto: tv.rp.pl

Jest ona czułym organizmem, która jak trwa i nawet się rozwija, to nigdy nie wiadomo, czy nie mogłaby się prezentować lepiej. Wiele właśnie zależy od zakresu władzy i uprawnień. Prawnicy – oczywiście nie tylko oni - zachęcają do dzielenia się władzą nie tylko w strukturach państwowych, ale także w przedsiębiorstwach. Na czym ten podział ma polegać – można spytać. Ano, na dość prostej konstrukcji. Własność to jedno, natomiast zarządzanie to coś zupełnie innego. Te dwie instytucje mają inny charakter. Spersonifikowanie ich w jednej osobie nie przynosi niczego dobrego, a wręcz przeciwnie może szkodzić rozwojowi firmy, a na niej zależy każdemu właścicielowi. Mieszanie porządków nigdy nie kończy się sukcesem. Od czego są menedżerowie? W procedurze sukcesji – jeśli jeszcze tego nie zrobiono – konieczne jest wydzielenie zarządzania od realizowania uprawnień właścicielskich. Mówiąc po ludzku – bycie prezesem czy członkiem zarządu to zupełnie coś innego niż bycie właścicielem firmy.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Prawne
Prof. Andrzej Olaś o ruchu ministra Żurka: Prawnicy muszą bić na alarm
Opinie Prawne
Marek Safjan: doskonały przykład transpozycji orzeczenia europejskiego
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Gdy nie wiadomo o co (Żurkowi) chodzi, chodzi o neosędziów
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Rzeczpospolita sofizmatem stoi
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabawy bronią w walce o słupki poparcia
Reklama
Reklama