Planowanie rozwoju miast – zgubiliśmy kluczowe ogniwo funkcjonowania samorządu

W krajach Unii strategiczny plan rozwoju miasta przygotowuje NIEZALEŻNA od władz miejskich agencja – na 20 lat i dla aglomeracji jako całości (obszary metropolitalne!). U nas takim standardom miałby sprostać „zderegulowany” urbanista w trybie przetargu - pisze Ewa Heczko-Hyłowa.

Aktualizacja: 27.10.2015 11:32 Publikacja: 25.10.2015 05:00

Foto: Fotorzepa/Radek Pasterski

Nikt nie kwestionuje, że przywrócenie samorządu terytorialnego zamiast scentralizowanej administracji państwowej sięgającej miast było sukcesem. Reforma samorządowa z powoływaniem lokalnych władz drogą demokratycznych wyborów (pierwsze 27 maja 1990 r.) zmieniła ustrój w Polsce równie głęboko jak pierwsze wolne wybory do Sejmu. Stopniowo jednak zaczęły się ujawniać mankamenty, z upływem czasu pojawiły się przed miastami, zwłaszcza dużymi, nowe wyzwania. Jeden z twórców reformy, prof. J. Stępień, uważa nowy sposób (od 2002 r.) wybierania prezydentów miast w wyborach bezpośrednich za niebezpieczny („Gazeta Wyborcza" z 27 maja 2015 r.). Złamana została zasada, że to rada miasta powołuje prezydenta i kontroluje organ wykonawczy. Teraz prezydent jest niezależny od wybieralnej rady, ponadto stoi na czele urzędu miasta, trzymając w ręku np. obsadzanie miejsc pracy w gminie. Demokrację lokalną krytykuje m.in. prof. M. Król („Samorządy na granicy akceptowalności", „Newsweek" nr 43/2014). Raport o stanie samorządności terytorialnej w Polsce (Kraków 2014), zwany raportem prof. J. Hausnera, sugeruje nowy etap reformy samorządowej z powodu trzech dysfunkcji. Pierwsza to słaba pozycja ustrojowa samorządu w relacjach z rządem, druga, „autokratyczna", wynika z dominacji prezydentów miast (jak wyżej) nad radnymi, a trzecia „dysfunkcja obywatelska/wspólnotowa" pogłębia się, ponieważ mechanizmy dialogu społecznego są fasadowe (za B. Nowotarski, „Oddać samorząd obywatelom", „Gazeta Wyborcza" 13 listopada 2014 r.). Dlatego warto się przyjrzeć, jak z tymi problemami poradziły sobie stare europejskie demokracje, np. Francja.

Bez głowy i bez kierunku

Zmiany były potrzebne już na etapie przystępowania do Unii Europejskiej (1 maja 2004 r.) w związku z przyznanymi funduszami na odnowę miast. Wówczas ujawniło się nasze niedostosowanie do europejskich standardów planowania, zarządzania i rozwoju lokalnego, ponieważ nie przeprowadziliśmy transformacji. Zignorowaliśmy planowanie przestrzenne, uważając, że wystarczy niewidzialna ręka rynku. Nie doceniliśmy nowej, rewolucyjnej dla nas zasady długoterminowego planowania strategicznego, nowego typu dokumentów i innowacyjnego sposobu ich przygotowania.

Akcent położono na sprawną absorpcję środków Unii Europejskiej, a głęboki sens wymagań tyczących spożytkowania funduszy dla miast pozostał niezauważony. Dlatego umknęło nam rozumienie polityki miejskiej jako umiejętności wytyczania i realizacji celów, które trwale poprawią jakość życia. Nie dostrzegliśmy, że te cele wypracowuje się w procesie zintegrowanego planowania, którego fundamentem jest planowanie przestrzenne.

Po co miastom agencje urbanistyczne

We Francji między planowaniem strategicznym a urbanistyką operacyjną istnieje instytucjonalny i kompetencyjny rozdział. Rolę niezależnych centrów strategicznej, długofalowej refleksji i planowania miast, zwłaszcza obszarów metropolitalnych, pełnią agencje urbanistyki. W gestii kadencyjnych władz miasta pozostaje zaś wdrażanie planów, czyli prowadzenie polityki publicznej, lapidarnie ujętej w dokumencie projekt miasta. Proces wdrażania jest rozpisany na programy, projekty i zadania, prowadzące do osiągnięcia wyznaczonych celów.

Koncepcja usytuowania i funkcjonowania agencji urbanistycznych w modelu samorządu terytorialnego pozwala wyeliminować dysfunkcje, jakie obserwuje się w Polsce. Po pierwsze, agencje urbanistyczne, istniejące początkowo w stolicach wszystkich 22 regionów, są współfinansowane przez państwo i pozostałe szczeble administracyjne (regiony, departamenty, gminy). Działając na zasadzie instytucji zaufania publicznego, agencje są jednocześnie innowacyjnymi, wielodyscyplinarnymi centrami badawczo-planistycznymi o szerokim obszarze działania. W modelu samorządowym odgrywają rolę merytorycznych liderów, a ich misją jest prowadzenie polityki państwa na szczeblu lokalnym i troska o równowagę relacji rząd–samorząd. Tu bierze swój początek idea zrównoważonego rozwoju, tu jest fundament rozumienia koncepcji spójności społecznej, ekonomicznej, ekologicznej i terytorialnej oraz jej realizacji w terenie.

We Francji relacje rada miasta–mer są wsparte niezależnym dodatkowym ogniwem. To mózg miasta, czyli agencja urbanistyczna, odpowiedzialna za rozwój oparty na wiedzy. Najważniejszym dokumentem autorstwa agencji jest powstający w procesie planowania, trwającym pięć lat (!), długoterminowy plan, zwany SCoT (schemat spójności terytorialnej) dla całej aglomeracji, tj. centralnego ośrodka miejskiego wraz z pozostającymi w zasięgu jego oddziaływania gminami podmiejskimi. Dopiero całościowe spojrzenie i perspektywa 20 lat pozwalają wyznaczyć zrównoważone cele rozwoju.

Równoważenie rozumiane jest wielowymiarowo jako oszacowanie sił rozwojowych (perspektywy gospodarcze) w odniesieniu do celów społecznych, ekologicznych i przestrzennych (z brukselska „terytorialnych"). Jest to zarazem proces budowania spójności na poziomie lokalnym według unijnej, a zarazem krajowej francuskiej zasady. W sensie formy miasta chodzi o promowanie zwartej zabudowy, o wzmacnianie układu policentrycznego w powiązaniu z dowartościowaniem przestrzeni publicznych w centrach dzielnic, o zahamowanie rozlewania się zabudowy w gminach podmiejskich także poprzez proces reurbanizacji (poprawa warunków życia i zatrzymanie mieszkańców w śródmieściach), o ochronę infrastruktury przyrodniczej i promowanie rolnictwa miejskiego.

Proces planowania (diagnoza stanu istniejącego – identyfikacja potencjałów i zagrożeń – uzgodnienie wspólnych wartości, celów i kierunków rozwoju miasta i jego regionu) prowadzi do wynegocjowania powszechnie akceptowanej wizji rozwoju. Po uwzględnieniu możliwości realizacyjnych staje się ona podstawą polityki publicznej miasta, streszczonej w projekcie miasta/aglomeracji (część składowa dokumentu SCoT).

Demokracja czy merytokracja?

We Francji uznano, że demokracja musi iść w parze z edukacją i pedagogizacją społeczeństwa. Przeciwnie niż w Polsce, „dysfunkcja obywatelska" nie ma tam miejsca, ponieważ permanentny, profesjonalnie prowadzony dialog ze społeczeństwem jest podstawą działania każdej agencji. Jest stałą częścią procesu planowania i towarzyszy nie tylko opracowaniu planu SCoT (problemy w skali aglomeracji), ale też wszystkich kolejnych, bardziej szczegółowych planów dzielnic czy ich części (problemy mniejszych wspólnot sąsiedzkich).

W wielostronnym dialogu wypracowuje się pojęcie wspólnego dobra, zapobiega konfliktom, doprowadza do porozumienia w sprzecznych interesach, przygotowuje wielowymiarowe zmiany. Komunikowanie się ze społeczeństwem i wszystkimi najważniejszymi siłami miasta i regionu opiera się na konstatacji, że sam plan nie wystarcza, trzeba ponadto, aby jego cele były zrozumiałe i akceptowane przez społeczeństwo, aby wyjaśnić wzajemne korzyści. Równie ważne jak sam plan jest staranne zaprogramowanie jego wprowadzenia w życie. To dlatego w czasie prezydencji Polski w Unii Europejskiej unijni eksperci wyrażali obawy, że bez instytucji takiego formatu jak agencje urbanistyki strategie rozwoju naszych miast i regionów pozostaną na papierze.

Profesjonalnie prowadzone debaty rozumiane są jako ciągły proces wymiany wiedzy oraz edukacji. Unijne pojęcie „wzajemnego uczenia się" nie jest gołosłowiem, ponieważ w dialogu społecznym planiści i profesjonaliści edukują społeczeństwo, ale też spostrzegają aktualne potrzeby społeczne oraz antycypują rysujące się trendy (tzw. planowanie partycypacyjne, reaktywne). Do tego dochodzi konsekwentna praca zwana we Francji pedagogizacją, której celem jest zmiana zachowań mieszkańców i użytkowników miast na prospołeczne i proobywatelskie, a ta skutkuje mobilizacją do zharmonizowanych działań.

Zadaniem Agencji jest inicjowanie partnerstwa i animowanie współpracy na zasadzie sieci. Od administracji publicznej przez partnerów społecznych (organizacje pozarządowe, stowarzyszenia społeczne itp.), siły ekonomiczne (samorządy gospodarcze wszystkich branż, łącznie z rolnictwem), sieci organizacji i instytucji ekologicznych po środowiska ludzi kultury i nauki – proces integrowania nie powinien pozostawiać na marginesie żadnej z potencjalnych sił rozwoju lokalnego. Współpraca obejmuje też wszystkie media. Agencje stanowią wsparcie merytoryczne dla wszystkich tych środowisk, dysponują też m.in. programami szkolenia dla administracji publicznej, radnych miejskich i polityków, zajmujących się sprawami lokalnymi. Waga agencji przejawia się także w ścisłej współpracy z siecią biur nieruchomości, co zapewnia miastom prowadzenie antyspekulacyjnej polityki gruntowej.

Kto się upomni o zgubione ogniwo

U nas quasi-strategiczny plan nosi nazwę studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy (miał być odpowiednikiem SCoT), opracowuje go urbanista (zawód „zderegulowany" jak taksówkarz), jeśli takie zlecenie otrzymał w trybie przetargu (czyli najtaniej).

W Unii wiedza ewoluuje i jest stale kumulowana. Porzućmy „gospodarkę przestrzenną", budujmy „multilevel good governance" ze świadomością, że droga do dobrego zarządzania wiedzie przez jakość planowania strategicznego.

Autorka jest dr inż. architektem, ekspertem sieci Team Europe przy Komisji Europejskiej, była sekretarzem naukowym Instytutu Rozwoju Miast

Nikt nie kwestionuje, że przywrócenie samorządu terytorialnego zamiast scentralizowanej administracji państwowej sięgającej miast było sukcesem. Reforma samorządowa z powoływaniem lokalnych władz drogą demokratycznych wyborów (pierwsze 27 maja 1990 r.) zmieniła ustrój w Polsce równie głęboko jak pierwsze wolne wybory do Sejmu. Stopniowo jednak zaczęły się ujawniać mankamenty, z upływem czasu pojawiły się przed miastami, zwłaszcza dużymi, nowe wyzwania. Jeden z twórców reformy, prof. J. Stępień, uważa nowy sposób (od 2002 r.) wybierania prezydentów miast w wyborach bezpośrednich za niebezpieczny („Gazeta Wyborcza" z 27 maja 2015 r.). Złamana została zasada, że to rada miasta powołuje prezydenta i kontroluje organ wykonawczy. Teraz prezydent jest niezależny od wybieralnej rady, ponadto stoi na czele urzędu miasta, trzymając w ręku np. obsadzanie miejsc pracy w gminie. Demokrację lokalną krytykuje m.in. prof. M. Król („Samorządy na granicy akceptowalności", „Newsweek" nr 43/2014). Raport o stanie samorządności terytorialnej w Polsce (Kraków 2014), zwany raportem prof. J. Hausnera, sugeruje nowy etap reformy samorządowej z powodu trzech dysfunkcji. Pierwsza to słaba pozycja ustrojowa samorządu w relacjach z rządem, druga, „autokratyczna", wynika z dominacji prezydentów miast (jak wyżej) nad radnymi, a trzecia „dysfunkcja obywatelska/wspólnotowa" pogłębia się, ponieważ mechanizmy dialogu społecznego są fasadowe (za B. Nowotarski, „Oddać samorząd obywatelom", „Gazeta Wyborcza" 13 listopada 2014 r.). Dlatego warto się przyjrzeć, jak z tymi problemami poradziły sobie stare europejskie demokracje, np. Francja.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?