Jeżeli sprzedawany specyfik zagraża zdrowiu i życiu, handlarzowi może grozić nawet osiem lat więzienia. To sedno odpowiedzi Sądu Najwyższego na pytanie prawne jednego z sądów. Może mieć ono znaczenie w walce z groźnymi specyfikami.
Państwo od lat, mimo wielu medialnych akcji, zamykania sklepów, nalotów inspekcji i zmian w przepisach, nie radzi sobie z tym niebezpiecznym zjawiskiem. Kiedy minister zdrowia wpisuje na listy zakazanych specyfików kolejne groźne substancje, handlarze są zwykle krok przed nim, wpuszczając do obrotu nowe, a więc jeszcze niezakazane związki chemiczne. Zabawa w kotka i myszkę trwa w najlepsze. A nazwanie tych specyfików „materiałami kolekcjonerskimi" jest jedynie bezczelną kpiną z prawa.
Nie ma złudzeń, wypowiedź SN na pewno nie ograniczy handlu dopalaczami, może jednak przyczynić się do likwidacji utrzymującej się fikcji i nazwania rzeczy po imieniu. Handlarze „materiałami kolekcjonerskimi" dotychczas karani byli karami administracyjnymi, np. za niedopełnienie wymagań formalnych związanych z obrotem.
Teraz bliżej im będzie do dilerów narkotyków.
Więzienie za sprzedaż dopalaczy jako odżywek dla sportowców >C3