Śmiem twierdzić, że co do zasady zniesienie tego limitu sprzeczne z konstytucją nie jest. Bo głupota nie jest sprzeczna z konstytucją. Skoro zgodne z nią jest podwyższanie podatków, to dlaczego miałoby nie być zgodne podwyższanie składek? Gdy minie koniunktura, a kiedyś minie na pewno, wyższe składki doprowadzą do zwiększenia szarej strefy, jak zawsze, gdy koniunktura słabnie. Ale kto by się tym przejmował?
Wyższe składki dziś oznaczają – teoretycznie – wyższe emerytury w przyszłości. Można więc deliberować, czy zbyt duże zróżnicowanie emerytur będzie zgodne z konstytucją. Ale to będzie dopiero za kilkanaście lat. A tyle to obecny system emerytalny prawdopodobnie nie przetrwa. Więc o co chodzi? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o kobietę albo o pieniądze. Ale nie te, które miałyby być wypłacane kiedyś tam w przyszłości, tylko te, których nie wypłaca się obecnie. Mam taką spiskową teorię, że wniosek prezydenta sprokurowała rada nadzorcza ZUS, która stwierdziła – na co nikt specjalnie uwagi nie zwrócił – że ZUS mógł w zeszłym roku nie zdążyć z wprowadzeniem takich zmian do swojego Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI). Tak się bowiem złożyło, że w ramach ograniczania niektórych kosztów z obsługą KSI pożegnało się Asseco (primo voto Prokom) i zlecenie utrzymania systemu przejął Comarch, który nie zdążył się zapoznać z jego – jak mówią informatycy – „architekturą spaghetti", a szybkie przy niej dłubanie mogło się zakończyć katastrofą.