Nie było serdecznych uścisków dłoni, nie było wspólnego zdjęcia, o jakimkolwiek nowym kompleksowym planie na dalsze wspólne życie nie mówiąc. Podobno ma być. W każdym razie niedzielne spotkanie liderów trzech ugrupowań tworzących Zjednoczoną Prawicę odbyło się – jak byśmy to ładnie ujęli w języku dyplomacji – w atmosferze pełnej wzajemnego zrozumienia. Tłumacząc na polski, a już zwłaszcza sięgając do języka komunikatów z czasów PRL – a trochę do nich pod różnymi względami przecież wróciliśmy – oznaczało to, że strony spotkania patrzyły na siebie spode łba i starały się do siebie nie odwracać plecami, żeby „partner" nie wbił im w nie noża.