Mariusz Cieślik: Siła literatury

„Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego, co nie istnieje" – powiada Daniel Defoe, cytowany przez Alberta Camusa jako motto „Dżumy". Ale angielski klasyk nie ma racji.

Publikacja: 19.03.2020 18:55

Mariusz Cieślik: Siła literatury

Foto: Adobe Stock

Niektórzy dziś tłumaczą sobie jeden rodzaj uwięzienia przez inny. I to dlatego powieść sprzed ponad 70 lat stała się bestsellerem w kilku europejskich krajach. W tym również w Polsce.

„Ciekawe wypadki, które są tematem tej kroniki, zaszły w 194. r. w Oranie. Według powszechnego mniemania nie były one tu na swoim miejscu, wykraczały bowiem nieco poza zwyczajność. W istocie na pierwszy rzut oka Oran jest zwykłym miastem (...)" – tak zaczyna swoją opowieść Albert Camus. Dalej jest historia, którą zna niemal każdy wykształcony człowiek. Doktor Bernard Rieux toczy heroiczną walkę z dżumą wbrew przeciwnościom losu. Najpierw próbując uświadomić ludziom, że epidemia jest realna (bo przecież: „Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie"), później ratując ludzkie życie. Dla jednych jest bohaterem, dla innych wrogiem, bo oddziela ciężko chorych od rodzin wbrew ich woli. W trakcie epidemii poza granicami miasta umiera jego ukochana żona. I to bynajmniej nie z powodu dżumy. W kontekście zarazy brzmi to absurdalnie, ale Rieux – a wraz

z nim czytelnicy – nie dopatruje się w tych wydarzeniach żadnego sensu, bo tego sensu nie ma. Dżuma to życie, jak mówi jeden z bohaterów, „trzeba walczyć w taki czy inny sposób i nie padać na kolana".

W zasadzie na tym można by zakończyć. Nie ma co dopatrywać się wielkiego sensu w osaczającej nas pandemii. Ale jeśli to wydarzenie skłania ludzi do sięgania po arcydzieło takie jak „Dżuma", to nie jest z nami tak źle. Albert Camus przenikliwie opisał uniwersalne mechanizmy rządzące społecznościami poddanymi opresji. Jeżeli dziś ktoś chce z tego wyciągnąć wnioski dla siebie, można chyba bez wielkiej przesady powiedzieć, że jest to dowód na siłę wielkiej literatury. A to, że w trudnych chwilach odwołujemy się do arcydzieł naszej kultury, jest naprawdę pocieszające.

Niektórzy dziś tłumaczą sobie jeden rodzaj uwięzienia przez inny. I to dlatego powieść sprzed ponad 70 lat stała się bestsellerem w kilku europejskich krajach. W tym również w Polsce.

„Ciekawe wypadki, które są tematem tej kroniki, zaszły w 194. r. w Oranie. Według powszechnego mniemania nie były one tu na swoim miejscu, wykraczały bowiem nieco poza zwyczajność. W istocie na pierwszy rzut oka Oran jest zwykłym miastem (...)" – tak zaczyna swoją opowieść Albert Camus. Dalej jest historia, którą zna niemal każdy wykształcony człowiek. Doktor Bernard Rieux toczy heroiczną walkę z dżumą wbrew przeciwnościom losu. Najpierw próbując uświadomić ludziom, że epidemia jest realna (bo przecież: „Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie"), później ratując ludzkie życie. Dla jednych jest bohaterem, dla innych wrogiem, bo oddziela ciężko chorych od rodzin wbrew ich woli. W trakcie epidemii poza granicami miasta umiera jego ukochana żona. I to bynajmniej nie z powodu dżumy. W kontekście zarazy brzmi to absurdalnie, ale Rieux – a wraz

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – panom już dziękujemy
Opinie polityczno - społeczne
Adam Lipowski: NATO wspiera Ukrainę na tyle, by nie przegrała wojny, ale i nie wygrała z Rosją
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Polska nie powinna delegować swej obrony do mało wiarygodnego partnera – Niemiec
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Koszmar Ameryki, czyli Putin staje się lennikiem Chin
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Czy Rafał Trzaskowski walczy z krzyżem?