A wielka szkoda, bo Autor ma w większości rację pisząc o strategii, o relacjach między strategią bezpieczeństwa narodowego i strategią obronną. Tylko że to ma się nijak do krytyki tego, co robi BBN, czyli do Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego. Niestety, już pierwsze zdanie merytoryczne „kontrrepliki” wyklucza możliwość dojścia do wspólnych konkluzji. Nie jest bowiem zupełnie prawdziwą fraza: "Strategia bezpieczeństwa narodowego (nad którą chce pracować BBN) ...".
Otóż – BBN nie pracuje i nie chce pracować nad żadną strategią. I na tym można byłoby dalszy ciąg naszej rozmowy zakończyć, jako że cały tekst polemiki bazuje na tym właśnie błędnie sformułowanym założeniu. Podkreślę jeszcze raz wyraźnie: BBN pracuje nad przeglądem strategicznym, którego rezultaty mogą być przydatne Prezydentowi przy ocenie, weryfikowaniu i zatwierdzaniu przezeń projektów podstawowych dokumentów strategicznych przygotowywanych przez rząd. Myślałem, że wystarczająco jasno przedstawiłem to w swojej replice. Nie wiem dlaczego mój Szanowny Polemista zupełnie to wyjaśnienie ignoruje i z uporem godnym lepszej sprawy wmawia Czytelnikom, że BBN pracuje nad strategią i to o zgrozo – nad strategią prezydencką. A ta już z założenia ma być sprzeczna z rządową, bo – jak się straszy – „...to co będzie postulowane w przeglądzie wojskowym, zostanie zaraz podważone przez wnioski BBN...”. Brr..., aż strach się bać, co to będzie z polskim bezpieczeństwem, gdy prezydenckie BBN przeprowadzi swój przegląd.
W związku z tym wyjaśniam jeszcze dodatkowo: w polskim systemie prawnym projekt strategii bezpieczeństwa narodowego przygotowuje rząd i dlatego BBN, nawet gdyby nie wiem jak chciało, nie może go w tym wyręczyć. Bardzo bym prosił, aby przynajmniej mnie, jako szefa tej instytucji, o takie chęci łamania prawa nie posądzać. I nie bałamucić Czytelników takimi opowieściami.
W tym stanie rzeczy zupełnie kuriozalne (no bo nie chce mi się wierzyć, że oddające rzeczywiste intencje publikacji) jest końcowe stwierdzenie podejrzewające, że przygotowuje się jakąś strategię dla Prezydenta z punktu widzenia potrzeb wizerunkowych, co z pewnością nie wzmocni bezpieczeństwa państwa. Trzeba naprawdę dużo złej woli, aby taką z kolei intencję przypisywać kierowanemu przeze mnie BBN-owi. Niejednokrotnie z Panem Redaktorem Wojciechem Lorenzem rozmawialiśmy i nigdy nie przyszłoby mi do głowy podejrzewać ani Jego, ani "Rzeczpospolitej" o złe intencje. Dlatego wierzę, że takie tezy wynikają z nieporozumienia, z błędnego rozumienia podstawowych terminów z dziedziny bezpieczeństwa, strategii, planowania strategicznego.
Byłbym niezmiernie wdzięczny za ponowne przeczytanie mojej repliki w części objaśniającej różnice między przeglądem strategicznym (i jego rezultatami, często wariantowymi, ujętymi w Raporcie) a strategią (jako obowiązującym dokumentem do realizacji), abyśmy najpierw uzgodnili sposób rozumienia podstawowych pojęć, a wtedy z pewnością nasza dyskusja może przynieść jakieś korzyści dla polskiej praktyki strategicznej. Bezpieczeństwo państwa jest sprawą naprawdę bardzo poważną i dyskutując o nim trzeba posługiwać się precyzyjnym językiem, używać konkretnych terminów w ich właściwym znaczeniu. Bez tego nie ma szans na poważną, merytoryczną i twórczą dyskusję. A na takiej bardzo powinno mam zależeć i wierzę, że nam zależy.
[i]Stanisław Koziej, Szef BBN[/i]