7 kwietnia Parlament Europejski przegłosował raport dotyczący wschodniego wymiaru europejskiej polityki sąsiedztwa. Pracowaliśmy nad nim przez kilka miesięcy, jako sprawozdawca i doradca. W raporcie pojawiło się wiele nowych, odważnych propozycji, które zostały poparte przez przygniatającą większość eurodeputowanych podczas wcześniejszych głosowań w komisji spraw zagranicznych. Propozycje te mają na celu udoskonalenie wschodniej polityki sąsiedztwa Unii, aby była ona bardziej skutecznym narzędziem przybliżenia wschodnich sąsiadów do UE i jej standardów.
Motywem przewodnim jest przekonanie o konieczności przyjęcia perspektywy „dół – góra", czyli społeczeństwo – państwo. Istnieje też potrzeba dodatkowego nagradzania (większe otwarcie rynku, większe wsparcie finansowe) prymusów, czyli wschodnich partnerów najbardziej zaawansowanych w reformach. Raport postuluje znaczne zwiększenie wsparcia finansowego oraz organizacyjnego, szczególnie dla społeczeństw obywatelskich, i zintensyfikowanie kontaktów międzyludzkich (liberalizacja reżimu wizowego). Celem jest bowiem zejście na jak najniższy poziom i oddolna europeizacja, która ma dać szansę obywatelom krajów partnerskich na odczucie konkretnych korzyści zbliżenia z UE.
Kto należy do Europy
Jeden punkt fundamentalnie poróżnił eurodeputowanych, a mianowicie kwestia sformułowania „perspektywa członkostwa" kontra „perspektywa europejska". W raporcie zostało przyjęte to drugie – mgliste i ogólne – sformułowanie, co wywołało spore rozczarowanie wschodnich partnerów. Jego przyjęcie oznacza spory krok wstecz, do lat 90. Jak skomentował to Borys Tarasiuk, przewodniczący Delegacji Ukrainy ds. kontaktów z PE, wedle ogólnie przyjętych reguł słownika politycznego to sformułowanie brzmi prawie obraźliwie. Stawia bowiem pod wielkim znakiem zapytania obecną przynależność tego kraju do Europy w wymiarze politycznym, geograficznym i cywilizacyjnym.
Ten krok wstecz można oczywiście tłumaczyć widmem zmęczenia rozszerzeniem krążącym nad Europą. Jednak nastąpił on paradoksalnie w momencie, gdy UE dojrzewa pod wpływem rewolucji w świecie arabskim do przyjęcia nowej agendy dla Południa. Agendy bardziej odważnej, to znaczy zakładającej zdecydowane zbliżenie z południowymi sąsiadami, którzy się zdemokratyzują. Wschodnie sąsiedztwo także potrzebuje nowego paradygmatu, czyli poważnej debaty nad długoterminową perspektywą członkostwa niektórych wschodnich partnerów.
Kukułcze jajo
Nie możemy odkładać tej kwestii ad calendas graecas i chować głowy w piasek. Kraje Europy Wschodniej są europejskimi państwami i jako takie mogą na mocy prawodawstwa unijnego złożyć wniosek o członkostwo w UE. W przypadku elit Gruzji, Mołdawii i Ukrainy czy – choć w różnym stopniu – społeczeństw wszystkich krajów Partnerstwa Wschodniego można mówić o dużym poparciu dla akcesji do UE.