Nie jest przecież dla nikogo tajemnicą w Polsce i w Europie, że istnieje u nas coś takiego jak "pisowcy". Są to istoty zacofane, pozbawione poczucia humoru, gorzej ubrane, źle wykształcone, z małych miast. W upały chodzą w moherowych beretach, a zimą paradują z gołą głową by na złość Tuskowi odmrozić sobie w uszy. W dodatku kontestują nieustannie marsz ku nowoczesności i lepszej przyszłości, rzucają kłody pod nogi i w ogóle brużdżą.
Zupełnie naturalną rzeczą byłoby przygotowanie dla tych dziwnych i podejrzanych osobników osobnej infrastruktury. Niech jeżdżą sobie starymi, pisowskimi, brudnymi pociągami, zamiast zajmować miejsca w eleganckich Intercity albo Eurocity. Bądźmy szczerzy - po co remontować dla nich dworce, perony czy drogi, skoro i tak niewdzięcznicy zagłosują na PiS?
A okazja do robienia porządków akurat się nadarza, bo w całej Polsce można by od razu podjąć stosowne działania w ramach już prowadzonych prac. Na przykład w Warszawie można by zrezygnować z mycia wschodniej strony Dworca Centralnego i nazwać tę ścianę "pisowską" - w końcu najwięcej stołecznych pisowców mieszka na Pradze, czyli na wschód od Centralnego.
W podobny sposób dałoby się także wytłumaczyć brak autostrad na Euro 2012. Należy po prostu ogłosić, że te odcinki które istnieją, są rządowe, a te których nie ma - pisowskie. Tylko nocami wojsko musiałoby pilnować pisowskich terenów drogowych, bo nigdy nie wiadomo, co tym ludziskom do łba strzeli - a nuż na widok rozkopanej ziemi zaczną ustawiać jakieś krzyże smoleńskie.
Tymczasem we Wrocławiu, z peronu pozostawionego w oryginalnym (czyli pisowskim) stanie, odprawiano by tylko pociągi do Torunia, Lichenia i na Podkarpacie, transmitując przez megafony Radio Maryja zamiast komunikatów o godzinach odjazdów. Tak przygotowani do Euro 2012 nie tylko zaoszczędzilibyśmy fortunę na remontach, ale także przygotowali dla gości zza granicy serię interesujących skansenów, w których za dodatkową opłatą mogliby sobie zrobić zdjęcie z tubylcami odzianymi po pisowsku: w liche portki, dziurawe buty i nienawiść do Platformy Obywatelskiej.
A co z tymi gośćmi, którzy jako prawdziwi Europejczycy nie będą zainteresowani pisowsko-etnograficzną sesją fotograficzną? Spokojna głowa, dla nich też coś się wymyśli. Tutaj także chciałbym odwołać się do złotych myśli platformerskiego wojewody dolnośląskiego Aleksandra Marka Skorupy, który przy okazji zamieszania z peronem trzecim rzekł: - Jako organizator Euro 2012 chcemy pokazać się z dobrej strony, bez żadnych ograniczeń.