Precz z grzechem

Subotnik Ziemkiewicza

Publikacja: 19.05.2012 14:24

Precz z grzechem

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Co może robić tygodnik z nazwy i tradycji katolicki, który postanowił kiedyś być sztandarem „katolicyzmu otwartego"?

Katolicy kupować go już nie chcą, bo nie widzą w nim obrony prawd i zasad swojej wiary, tylko wręcz przeciwnie ? nieustanne ich rozmywanie, podmywanie i podgryzanie. A dla nie-katolików i tak pozostaje wciąż pismem katolickim, co znaczy w ich przekonaniu: nudnym, nienowoczesnym i nie ich.

Teoretycznie wyjścia są dwa: albo wrócić do korzeni i starać się odzyskać czytelnika katolickiego, albo zalecać się do tych, którzy na metkę „medium katolickie" reagują odmownie.

Z przyczyn psychologicznych pierwsze wyjście w grę nie wchodzi. Wymagałoby przyznania się przez tworzące tygodnik środowisko przed samymi sobą do błędu. I nie tylko do zwykłego przyznania się, ale i jakiegoś rozrachunku z pomysłem „katolicyzmu otwartego", który w praktyce okazał się ? jak dowodzą choćby zawodowe życiorysy wychowanków tygodnika ? wydłużeniem w czasie apostazji i rozpisaniem jej na szereg decyzji drobnych, niezauważalnych, a więc łatwiejszych do podjęcia. Sprowadzenie krzyża do roli bibelotu na biurku intelektualisty, zredukowanie wiary do miłego obyczaju przodków, jak sianko na wigilijnym obrusie i kapusta z grzybami inaczej się oczywiście skończyć nie mogło. Jeśli katolicyzm kapituluje przed nowoczesnością i ucieka ze sfery publicznej do prywatności, to staje się niezdolny do udzielania tych odpowiedzi na podstawowe pytanie ? a religia, która tych odpowiedzi nie udziela, na diabła komu jest potrzebna (par excellence).

Tygodnikowym katolikom z przyzwyczajenia pozostaje zatem tylko jedno wyjście: jakoś się przypodobać tym, którzy katolicyzmu nie cenią i nie lubią. Wiadomo, jest taki mechanizm, że się docenia i wspiera renegata z wrogiego obozu. Wspomniany tygodnik doświadczył tego po spektakularnym, choć na głos nie wypowiedzianym wymówieniu przez jego redaktora naczelnego posłuszeństwa zakonnego. Gdy ksiądz Boniecki (bo przecież każdy czytelnik od pierwszej chwili wie, jaki to postkatolicki tygodnik mam na myśli), naplótłszy konfundujących wiernych głupstw, został przez zakonną zwierzchność skarcony i poproszony, aby powstrzymał się od wystąpień publicznych, zaczął udzielać się na spotkaniach „zamkniętych", z których szczegółowe relacje natychmiast lądowały na pierwszych stronach wpływowych gazet. A „Tygodnik Powszechny" zaczął mobilizować wokół siebie kampanię poparcia dla błądzącego kapłana. W efekcie sprzedaż wzrosła mu o prawie 4 tysiące egzemplarzy. W liczbach bezwzględnych to niewiele, ale przymierzone do zamierającej od lat sprzedaży tygodnika oznaczało zwiększenie jej o jedną piątą.

Najwyraźniej ten impuls wyczerpał się już i tygodnik postanowił pójść dalej. Mamy przecież sezon Pierwszych Komunii Świętych, obyczaju od dawna niepomiernie irytującego tutejszych „europejczyków". Postkatolickie pismo postanowiło więc „wszcząć dyskusję" nad koniecznością zrewidowania tej tradycji. Przed pierwszą komunią dzieci odbywają pierwszą spowiedź świętą ? i to właśnie uznali postkatolicy za dobry punkt do ataku. Z obłudną troską o dzieci, narażane tym archaicznym obyczajem na stres, wystąpili oni z tezą, że spowiedź to nazbyt wielki szok psychiczny dla ośmiolatka, że zmuszanie go do rachunku sumienia, żalu za grzechy, a już co najgorsze wyznawania jakiemuś księdzu win sprawia, iż dziecko doświadcza stanów lękowych, moczy się w nocy i w ogóle. No i cała ta stresująca, by nie rzec wprost, barbarzyńska toczka: konfesjonały, kolejki do nich... No, nie. Dawajmy komunię jak leci, każdemu, potraktujmy prawo do sakramentu jak jeszcze jedno z praw człowieka. A kto ewentualnie będzie chciał chodzić do spowiedzi, to jakoś tam, kiedyś, później, gdy już będzie wystarczająco dojrzały...

No dobrze, żeby za bardzo się nie wgłębiać  w zbędne polemiki, zapytam tygodnikowych „otwieraczy" katolicyzmu o sprawę zasadniczą: a kiedy waszym zdaniem człowiek jest „wystarczająco"  dojrzały?

Zapewne, jak ktoś chce znaleźć przykłady strasznego wpływu spowiedzi na psychikę ośmiolatka, to je znajdzie (choćby wśród dzieci ludzi, którzy wstąpiwszy na równię pochyłą „katolicyzmu otwartego" zaniechali pracy nad katolickim wychowaniem swych pociech). Ja bez trudu mógłbym wskazać wiele przykładów ludzi pełnoletnich, którzy nadal elementarnej dojrzałości nie osiągnęli. Właśnie dlatego, że nikt tego nigdy od nich nie wymagał.

Takich ludzi oczywiście przybywa. Współczesna kultura produkuje ich wręcz masowo. Ludzi, którzy, jak to już raz pozwoliłem sobie podsumować, coraz wcześniej osiągają dojrzałość płciową i coraz później, albo zgoła i nigdy, dojrzałość życiową. „Bohaterem naszych czasów" staje się wieczny bachor, do późnej starości oczekujący, że ktoś się będzie nim zajmować, ktoś zadba, by w swej beztrosce nie zrobił sobie krzywdy i ktoś w razie czego uchroni go od konsekwencji jego własnych złych wyborów. Dla człowieka wychowywanego wedle tego wzorca żaden wiek nie jest dobry, aby go uczyć korzystać z własnego sumienia, oceniać swoje postępowanie, żałować tego, co w nim było złe i naprawiać to. I odwrotnie, dla człowieka wychowywanego normalnie nigdy nie jest na to zbyt wcześnie, byle umieć dostosować sposób wprowadzania moralnej tematyki do wrażliwości dziecka. Odwracając pseudoszlachetne obiekcje tygodnika powiem, że jeśli czyjeś dziecko w wieku ośmiu lat nie umie odbyć pierwszej spowiedzi ze zrozumieniem i pożytkiem, to znaczy, że jego rodzice nadają się do chowania świń, a nie dzieci.

„Troska" autorów „Tygodnika Powszechnego", gdyby potraktować ją życzliwie i poważnie, i tak nie dość daleko idzie. To nie jest sprawa wieku. Idąc ich tropem myślenia, spowiedź jest cała, jako taka, reliktem barbarzyńskich czasów, kiedy usiłowano człowiekowi wpoić poczucie winy. Kiedy szermując pojęciem „grzechu" diaboliczni macherzy z „kościoła kat.", jak nas pogardliwie nazywa palikociarnia, podporządkowywali sobie ludy (celem materialnego ich wyzysku) łudząc je rzekomo posiadaną władzą „rozgrzeszania". Człowiek współczesny, aby osiągnąć pełną wolność, musi się tego przesądu, jakim jest „grzech", całkowicie wyzwolić. Zrozumieć, że nic nie jest złe, jeśli sprawia mu przyjemność, sprzyja samorealizacji. Zapytajcie choćby niejakiego Nergala, o którym tak życzliwie wypowiadał się tyleż poczciwy, co pomylony staruszek w koloratce, szefujący wspomnianemu postkatolickiemu tygodnikowi.

Ayn Rand ? skądinąd od chrześcijaństwa nader odległa ? pisała, że nie można szukać kompromisu między chlebem a trucizną. Kultura, która zwalcza poczucie winy, nie da się pogodzić z sakramentem pokuty, i postawa „pośrednia", że niby kto chce, może się spowiadać, ale dopiero jak dorośnie, jest tylko kapitulacją; tak jak i z innymi sprawami, jest tak, że kto nie nauczy się spowiadać w dzieciństwie, na 99,9 procenta nie nauczy się już też tego nigdy. Nie da się z nowoczesnością pogodzić fundamentalnego dla wiary przekonania, że człowiek jest grzeszny, więc potrzebuje doskonalenia się. A skoro się nie da, nie należy próbować: katolik  nie ma po prostu innego wyjścia, niż być nienowoczesny. Jeśli mimo wszystko próbuje, przestaje być katolikiem, nawet jeśli jeszcze nawykowo używa pewnych zapamiętanych z dzieciństwa pojęć. Jak targetowa czytelniczka pism kobiecych, która jeśli powie „zgrzeszyłam", to wyłącznie po to, by wyznać, że skusiła się na pączka czy inną bombę kaloryczną.

Co może robić tygodnik z nazwy i tradycji katolicki, który postanowił kiedyś być sztandarem „katolicyzmu otwartego"?

Katolicy kupować go już nie chcą, bo nie widzą w nim obrony prawd i zasad swojej wiary, tylko wręcz przeciwnie ? nieustanne ich rozmywanie, podmywanie i podgryzanie. A dla nie-katolików i tak pozostaje wciąż pismem katolickim, co znaczy w ich przekonaniu: nudnym, nienowoczesnym i nie ich.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?