To, co proponuje wbrew stanowisku prezesa Bundesbanku Jensa Weidmanna „włoski drukarz” (Mario Draghi), prowadzi prostą drogą do nieszczęścia.
Zapowiedział właśnie, że EBC będzie ratował euro „za wszelką cenę”. Jaka jest ta cena? Kiedyś komuniści chcieli bronić komunizmu „aż do śmierci”. Na szczęście w porę się opamiętali i zamiast śmierci wybrali pieniądze. Sami się uwłaszczyli i dali przy okazji zarobić trochę innym. Co prawda wielu rodaków wolałoby, żeby nadal wszyscy byli biedni, byleby tylko postkomuniści nie byli trochę bogatsi, ale na szczęście operacja Okrągłego Stołu w miarę się powiodła.
Może więc teraz trzeba do okrągłego stołu zaprosić „banksterów” - jak nazywa ich prof. Rybiński. Ile jeszcze chcecie? Weźcie i spadajcie. Dalej już wolnoamerykanka. Bo problemem z postkomuną nie było to, że wzięli, ale to, że zaczęli ograniczać wolność gospodarczą wprowadzoną ustawą Wilczka (dzięki której sami zarobili), żeby innym było trudniej z nimi konkurować. Najgorszy nie jest sam „układ”, tylko jego petryfikacja.
Po II wojnie wytworzył się „układ”, którego epicentrum stały się instytucje finansowe, nazywane przez swych przedstawicieli „rynkami”. „Rynki” dostarczały rządom pieniądze na finansowanie emerytów, urzędników i różnych „zdobyczy socjalnych”, żeby rządzący mieli za co kupować głosy rządzonych. Nie mówiąc im oczywiście, że będą musieli za to zapłacić, tylko trochę później. Co ciekawe, rynki dostarczały politykom pieniądze pochodzące od… polityków. Na podstawie długów zaciągniętych przez państwa i prawa przez nie ustanowionego „rynki finansowe” wykreowały „pieniądz bankowy”, dzięki któremu „inwestorzy” kupowali akcje i surowce. Ceny rosły. Karuzela się kręciła.
A teraz ceny spadają. Bo okazało się, że rządy mogą nie wykupić obligacji, które były podstawą emitowania pieniądza bankowego. Trzeba więc ratować „inwestorów”. „Układ” przestał działać, czego kulminacyjnym momentem było bankructwo Lehman Brothers. Inni się uratowali dzięki pieniądzom amerykańskich podatników. Teraz „rynki”, które się „uwłaszczyły” na światowej gospodarce, nabywając akcje kluczowych firm, domagają się nieustannego finansowania. Fed ma drukować dalej dolary, a EBC skupować długi i to w dodatku „bez ograniczeń”. Głupota rzeczywiście nie zna granic.