Co do innych postaci już nic nie wiadomo. Najmniej zaś co do Władimira Putina. Niby nigdy nie było wątpliwości, że Putin nas lubi, chce dla nas dobrze ? jak wszyscy zresztą uczestnicy polityki międzynarodowej ? i sumiennie wyjaśnia katastrofę w Smoleńsku, a właściwie już dawno ją wyjaśnił, choć wraku i czarnych skrzynek po prostu nie może nam oddać, dopóki nie zakończy jej wyjaśniać.

Ale teraz objawił się w huku gromów miotanych na Kaczyńskiego wielki Zbig z Ameryki i pouczył tych mniej kumatych rodaków, którzy się nie załapali do lepszego świata i wciąż pozostają w kraju, że poszlaki wskazujące na zamach podrzuca nam przez swych agentów właśnie Putin, żeby nas skłócić. Słowa Zbiga przyjęte zostały jak objawienie, bynajmniej jednak nie unieważniły poprzedniego objawienia, więc mamy dwie jedyne prawdy cokolwiek ze sobą sprzeczne.

Można zrozumieć, że przebiegłość Kaczyńskiego pozwala mu czynić zło na oba sposoby, i jako szkodnik sabotujący pojednanie z Putinem, i jako jego pożyteczny idiota bądź agent. Ale z Objawienia Według Zbiga wynika wszak niezbicie, że Donald Tusk, beztrosko oddając (pomimo zaproponowania przez prezydenta Miedwiediewa komisji międzynarodowej) całe śledztwo w tak ważnej dla Polski sprawie mrocznej postaci dążącej do skłócenia nas i zniszczenia, okazał się ? patrząc na niego najżyczliwiej ? politykiem naiwnym i nieprofesjonalnym. Co autorytetom nie przeszkadza wyznawać jednocześnie i Tuska, i Zbiga.

Łatwiej, niż analizować Objawienie, skupić się na wyszydzaniu jego krytyków jako karłów (wszyscy wrogowie są karłami, pamiętamy, że byli nimi i ci, którzy mieli czelność protestować, że zapomniał Lechu, jak „Bolkiem” był ? ciekawe, skąd u ludzi tak przejętych zwalczaniem faszyzmu ten kult osobników wysokich, tylko brakuje, żeby ktoś dorzucił, że jeszcze blondynów).

Szczególnie złośliwą odmianą wspomnianych karłów są „prawdziwi Polacy”, którzy ośmielają się twierdzić, że Zbig nie jest Polakiem, skoro jest Amerykaninem. W mowie autorytetów „prawdziwy Polak” jest obelgą, co by wskazywało, że oni sami Polakami być nie chcą, zwłaszcza prawdziwymi. Ale jeśli ktoś ośmiela się im i ich idolom miana prawdziwych Polaków odmówić lub „kraść” 11 listopada i Polskę, która jest nienormalnością, mdleją z oburzenia. Dogódź takim.

Autor jest publicystą „Uważam Rze”