W lipcu 1920 roku sytuacja wojsk polskich była tragiczna. Kiedy bolszewicy przełamali polskie linie oporu i rozpoczęli marsz na Warszawę, armia polska, która niewiele wcześniej zajęła Kijów, została zmuszona do szybkiego odwrotu. Polskę coraz bardziej zaczęła ogarniać panika i widmo przegranej wojny. Właśnie w takich okolicznościach w Białymstoku został sformowany Ochotniczy Dywizjon Jazdy 1. Armii, który zasłynął w historii jako „Huzarzy Śmierci”.
Blaszka na czapce
Odpowiedzialnym za sformowanie oddziału został porucznik Józef Siła-Nowicki – postać dość tajemnicza. Zgodnie z ustaleniami historyka wojskowości Marka Gajewskiego, autora książki pt. „Huzarzy Śmierci wojny 1920 r.”, był on najprawdopodobniej byłym żołnierzem armii rosyjskiej, który później służył w wojsku polskim, w słynnym wołyńskim dywizjonie Jazdy Kresowej. Formowanie Jazdy Ochotniczej rozpoczął 23 lipca 1920 roku.
Pierwszy szwadron złożony był z żołnierzy doświadczonych. W całości tworzyli go weterani, którzy wcześniej walczyli w różnych formacjach – w dywizjonie Jazdy Kresowej, w Pułku Jazdy Tatarskiej, a także w plutonie liniowym 18. Pułku Ułanów. Drugi szwadron został sformowany z innego rodzaju żołnierzy. W początkowej fazie w jego szeregach znalazło się wielu młodzieńców – przepełnionych wprawdzie ideałami romantycznymi, pozbawionych jednak doświadczenia w walce.
Piotr Galik w jednym z artykułów postawił tezę, że porucznik Siła-Nowicki samowolnie ochrzcił swój oddział „Huzarami Śmierci”, aby zachęcić młodych ludzi do wstępowania w jego szeregi. O wiele lepiej brzmiało, gdy kawalerzysta mówił, że jest Huzarem Śmierci, niż że jest członkiem Brygady Ochotniczej. Niedługo później zarządzono, że każdy żołnierz powinien nosić przy czapce kawałek blaszki wycięty na kształt czaszki.
Pierwszy raz w bój Huzarzy Śmierci poszli w niecały tydzień po sformowaniu oddziału. Liczyli w tym czasie 511 szabel oraz 20 karabinów maszynowych. W rejonie wsi Dzierzby przeprowadzili szarżę na oddział nieprzyjaciela. Nie tylko udało im się rozbić siły wroga, ale również zdobyli dwa karabiny maszynowe. Niedługo później, bo już 2 sierpnia, zostali wysłani razem z XXIX Brygadą 15. Dywizji Piechoty gen. Władysława Junga nad Bug, gdzie mieli zajmować się konnym zwiadem.