Aby prawidłowo ocenić przebieg całego zdarzenia i podjęte kroki naprawcze, niezbędne jest przytoczenie paru zasadniczych faktów dotyczących Polskiej Akademii Nauk. Akademia to wybieralne grono 350 najwybitniejszych polskich uczonych pracujących na uczelniach i w instytutach badawczych, około 200 wybitnych uczonych zagranicznych, a także sieć 70 samodzielnych instytutów naukowych zlokalizowanych w różnych miastach Polski oraz ponad 100 komitetów naukowych demokratycznie wybieranych przez całe krajowe środowiska badawcze w poszczególnych dyscyplinach nauki. Zgodnie z obowiązującą ustawą o PAN jej instytuty mają własną osobowość prawną odrębną od osobowości prawnej samej Akademii. Tym samym ponoszą całkowitą odpowiedzialność za swą działalność.
Inna rola Akademii
Podstawowa działalność badawcza instytutów finansowana jest bezpośrednio z budżetu państwa w pozycji 'Nauka', a wysokość otrzymywanych środków ustalają na podstawie szczegółowo prowadzonych ocen gremia całkowicie niezależne od Akademii. Podobnie jest z drugim podstawowym źródłem funduszy badawczych, zdobywanych przez pracowników instytutów w krajowych bądź unijnych konkursach na najlepsze projekty badawcze. Zarówno posiadające osobowość prawną instytuty, jak i nieposiadające osobowości komitety są w pełni autonomiczne we wszystkich swoich działaniach i nie konsultują z władzami Akademii podejmowanych przez siebie inicjatyw. Powoduje to rozliczne nieporozumienia medialne – często np. oświadczenia i raporty ogłaszane przez komitety bądź nawet tylko ich części zyskują w mediach nieuprawniony status stanowisk Akademii.
Ostatnio było tak w związku z komitetowymi oświadczeniami dotyczącymi różnych aspektów edukacji, zmian klimatu czy energetyki. Rola Akademii jest zaś inna – reprezentuje ona PAN wobec władz, przyjmuje i ogłasza stanowiska w ważnych dla kraju sprawach (w tym szczególnie tych, które dotyczą spraw edukacji, nauki i wdrażania innowacji), przeprowadza konkursy na dyrektorów placówek badawczych, koordynuje wiele działań dotyczących współpracy międzynarodowej w ramach prawie 100 umów tego typu, zarządza przedstawicielstwami naszej nauki w najważniejszych europejskich stolicach, prowadzi rozległą działalność konferencyjną, wydawniczą i popularyzatorską, stwarza poprzez sieć komitetów możliwości funkcjonowania ponad 100 najbardziej opiniotwórczych gremiów w poszczególnych dyscyplinach nauki, dba o znaczny majątek nieruchomy, zarządza ważnymi dla kultury narodowej instytucjami, takimi jak wspaniałe biblioteki w Kórniku i Gdańsku, Ogród Botaniczny w Powsinie czy unikatowa hodowla konika polskiego w Popielnie.
Już przeszło rok temu, natychmiast po otrzymaniu pierwszych sygnałów o ewentualnych nieprawidłowościach, podjąłem jedyną w tej sytuacji możliwą prawnie decyzję o przeprowadzeniu w owym Instytucie działań sprawdzających. Ich ustalenia potwierdziły możliwe nieprawidłowości, w tym także dotyczące sposobu wydawania i księgowania środków finansowych w budżecie Instytutu (budżet ten jest oczywiście całkowicie niezależny od budżetu Akademii, wbrew sugestiom zawartym we wspomnianym artykule).
Problemy w różnych środowiskach
Natychmiastowym skutkiem audytu było moje zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożone w prokuraturze – sprawa jest w toku. Powołana Komisja Wyborcza dokonała wyboru nowego dyrektora, który po zapoznaniu się z sytuacją uznał za zasadne zwolnienie trzech członków poprzedniego kierownictwa Instytutu. Nowa dyrekcja natychmiast zajęła się sprawą naprawienia wszystkich powstałych u słuchaczy szkód moralnych i materialnych. Krótko mówiąc, działania Instytutu w poprzednim okresie były w zakresie kształcenia z pewnością nieprzemyślane, a być może niezgodne z prawem.
I to tyle o etyce uczonych – zdecydowana reakcja zakończyła niefortunny etap działalności Instytutu z realnymi szansami na szybkie odzyskanie przez niego dawnej renomy. A co powiedzieć o etyce dziennikarskiej? Jak ocenić zilustrowanie tekstu zdjęciem sugerującym moją rolę w sprawie dokładnie przeciwną do przeze mnie odegranej, bez porozumienia się ze mną, z efekciarskim tytułem całkowicie nieadekwatnym do skali problemu? Ciekawi mnie, czy redakcja owej gazety, kierując się chęcią uatrakcyjnienia swego przekazu, jest świadoma konsekwencji, jakie tego typu publikacje powodują? Wygląda na to, że problemy z etyką zawodową występują w różnych środowiskach...