Moskwa swoją decyzję użycia wojsk na Ukrainie uzasadnia potrzebą „ochrony Rosjan". Oczywiście, na Krymie najpierw działały „oddziały samoobrony", ale zdjęcie przez żołnierzy rosyjskiego oznakowania wcale nie oznaczało, że nie można było rozpoznać, kim są. Teraz wojsko rosyjskie jest już na Krymie niemal oficjalnie. Za to na wschodnią Ukrainę jeżdżą zza pobliskiej rosyjskiej granicy całe grupy „politycznych turystów", na razie po cywilnemu. I to oni rozpętują antyrządowe demonstracje, usiłując wzniecić nastroje separatystyczne. To oni są odpowiedzialni za śmierć kilku osób podczas starć w Doniecku.
Bardzo ostrożna krytyka
Tymczasem w każdej byłej republice ZSRR żyją Rosjanie. Na Białorusi to ponad 11 proc. całej ludności; w Kazachstanie Rosjan jest jeszcze więcej, bo aż 25 proc. Są też obecni w krajach Azji Środkowej, np. Kirgistanie jest ich ok. 7 proc. Wszędzie więc może się zdarzyć sytuacja, że okażą się „uciskani", więc niezbędna będzie rosyjska „pomoc".
Obawa przed Rosją jest na tyle silna, że trudno o jednoznaczną krytykę posunięć Moskwy. Kijów usiłował wykorzystać Wspólnotę Niepodległych Państw, by podnieść sprawę Krymu. Pod naciskiem Rosjan nie doszło jednak do nadzwyczajnego posiedzenia Rady Ministrów Spraw Zagranicznych WNP.
To doprowadziło do oświadczenia szefa ukraińskiej dyplomacji Andrija Deszczycy, że jego kraj (obecnie zresztą przewodniczący WNP) ma zamiar wystąpić ze Wspólnoty. Jak podkreślił, skoro organizacja nie reaguje na napaść jednego z jej członków na drugiego, to po co w ogóle w niej być? Deszczyca ma rację: WNP przestało spełniać jakąkolwiek rolę, a zresztą Władimir Putin i tak chce stworzyć zupełnie nową strukturę, Unię Eurazjatycką.
Ale niektórzy liderzy państw WNP wypowiadają się w sprawie Krymu i mówią rzeczy, które niekoniecznie muszą być miłe dla Rosji. I tak, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko oświadczył publicznie, że uznaje terytorialną integralność Ukrainy. – Dostarczaliśmy i będziemy dostarczać tyle surowców energetycznych, ile będzie potrzebne dla Ukrainy, także produkty spożywcze i inne rzeczy. Słowem, jesteśmy otwarci na to, by wspierać ukraiński naród w trudnej dla niego chwili – wskazywał, dodając, że uznaje nowe władze w Kijowie.