Na początku maja 2015 r. media poinformowały opinię publiczną o umorzeniu przez prokuraturę sprawy związanej z narażeniem pacjentki na śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Jak powszechnie wiadomo, postępowanie to dotyczyło odmowy wykonania aborcji na terenie Szpitala św. Rodziny w Warszawie. Prokuratura, analizując postępowanie prof. Chazana, badała, czy jego decyzja nie doprowadziła do narażenia pacjentki na ww. niebezpieczeństwo. Śledczy nie stwierdzili jednak istnienia tego typu sytuacji. Czy podobna decyzja warszawskich prokuratorów zmieni formę polskiej debaty aborcyjnej? Kiedy czyta się komentarze pod materiałami opisującymi powyższe zdarzenia, widać, że krytycy dalej krytykują, a zwolennicy nadal popierają działania profesora. Zatrzymując się jednak nieco dłużej nad ostatnią informacja w „sprawie Chazana", spostrzec można kilka ważnych dla samej medycyny elementów.
Jak rozwiązać dylematy
W polskiej dyskusji dotyczącej prawnej zgody na przerywanie ciąży od lat nie widać zmian. Co kilka miesięcy wracają podobne argumenty w dyskusji. Część osób wskazuje na prawa, w tym godność kobiety do podjęcia całkiem prywatnej decyzji ws. sztucznego zakończenia ciąży. Inni z kolei wskazują, że płód jest nienarodzonym dzieckiem, które aborcja bezprawnie skazuje na śmierć. W jakiej zatem sytuacji jest kobieta i jej dziecko w chwili, gdy rozważana jest aborcja?
„Kobieta nigdy nie myśli o aborcji cynicznie": słowa te prof. Chazan wypowiedział w trakcie rozmowy z Maciejem Müllerem z redakcji Medycyny Praktycznej. Wspomniana rozmowa, składająca się na książkę „Prawo do życia. Bez kompromisów", to w istocie pogłębiona psychospołeczna analiza sytuacji kobiety tuż przed omawianym zabiegiem. Kobieta w podobnej chwili jest sama. Choć jej cierpienie doświadcza zapewne także mąż, partner czy też rodzice, to jednak nie ulega wątpliwości, że ciężar sytuacji spoczywa właśnie na kobiecie.
Aborcja z założenia ma znieść z kobiety określany ciężar. Oddalona zostaje myśl o wychowywaniu dziecka, którego ojcem jest gwałciciel, odsunięte zostają obawy o wychowywaniu dziecka głęboko niepełnosprawnego, uciekają dywagacje dotyczące oddania dziecka do adopcji. Zakończenie życia dziecka ma być sytuacyjnym lekarstwem w chwili, w której doświadczane zdarzenia przerażają w sposób trudny do wyrażenia.
Czy jednak przerwanie ciąży rozwiązuje podobne dylematy? Z całą pewnością wszystkie one w pewnym sensie przestają być aktualne. Znika bowiem dziecko, które powodowało ich występowanie. Czy jednak owe problemy znikają na stałe? Wróćmy w tym miejscu do sprawy prof. Chazana. Konsultował on przypadek kobiety, która zdecydowała się na aborcję po 20. tygodniu trwania ciąży.