Reklama

Hospicja antyaborcyjne

Kobieta z nienarodzonym dzieckiem zawiązuje relację, którą aborcja przerywa w sposób drastyczny i nienaturalny.

Publikacja: 11.05.2015 17:21

Prof. Bogdan Chazan

Prof. Bogdan Chazan

Foto: Fotorzepa

Na początku maja 2015 r. media poinformowały opinię publiczną o umorzeniu przez prokuraturę sprawy związanej z narażeniem pacjentki na śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Jak powszechnie wiadomo, postępowanie to dotyczyło odmowy wykonania aborcji na terenie Szpitala św. Rodziny w Warszawie. Prokuratura, analizując postępowanie prof. Chazana, badała, czy jego decyzja nie doprowadziła do narażenia pacjentki na ww. niebezpieczeństwo. Śledczy nie stwierdzili jednak istnienia tego typu sytuacji. Czy podobna decyzja warszawskich prokuratorów zmieni formę polskiej debaty aborcyjnej? Kiedy czyta się komentarze pod materiałami opisującymi powyższe zdarzenia, widać, że krytycy dalej krytykują, a zwolennicy nadal popierają działania profesora. Zatrzymując się jednak nieco dłużej nad ostatnią informacja w „sprawie Chazana", spostrzec można kilka ważnych dla samej medycyny elementów.

Jak rozwiązać dylematy

W polskiej dyskusji dotyczącej prawnej zgody na przerywanie ciąży od lat nie widać zmian. Co kilka miesięcy wracają podobne argumenty w dyskusji. Część osób wskazuje na prawa, w tym godność kobiety do podjęcia całkiem prywatnej decyzji ws. sztucznego zakończenia ciąży. Inni z kolei wskazują, że płód jest nienarodzonym dzieckiem, które aborcja bezprawnie skazuje na śmierć. W jakiej zatem sytuacji jest kobieta i jej dziecko w chwili, gdy rozważana jest aborcja?

„Kobieta nigdy nie myśli o aborcji cynicznie": słowa te prof. Chazan wypowiedział w trakcie rozmowy z Maciejem Müllerem z redakcji Medycyny Praktycznej. Wspomniana rozmowa, składająca się na książkę „Prawo do życia. Bez kompromisów", to w istocie pogłębiona psychospołeczna analiza sytuacji kobiety tuż przed omawianym zabiegiem. Kobieta w podobnej chwili jest sama. Choć jej cierpienie doświadcza zapewne także mąż, partner czy też rodzice, to jednak nie ulega wątpliwości, że ciężar sytuacji spoczywa właśnie na kobiecie.

Aborcja z założenia ma znieść z kobiety określany ciężar. Oddalona zostaje myśl o wychowywaniu dziecka, którego ojcem jest gwałciciel, odsunięte zostają obawy o wychowywaniu dziecka głęboko niepełnosprawnego, uciekają dywagacje dotyczące oddania dziecka do adopcji. Zakończenie życia dziecka ma być sytuacyjnym lekarstwem w chwili, w której doświadczane zdarzenia przerażają w sposób trudny do wyrażenia.

Czy jednak przerwanie ciąży rozwiązuje podobne dylematy? Z całą pewnością wszystkie one w pewnym sensie przestają być aktualne. Znika bowiem dziecko, które powodowało ich występowanie. Czy jednak owe problemy znikają na stałe? Wróćmy w tym miejscu do sprawy prof. Chazana. Konsultował on przypadek kobiety, która zdecydowała się na aborcję po 20. tygodniu trwania ciąży.

Reklama
Reklama

Warto popatrzeć na tą sytuację także pod kątem psychologicznym. W podobnym momencie trwania ciąży nienarodzone dziecko nie jest wyłącznie płodem, rozwijającym się organizmem. Jest dzieckiem, z którym kobieta, bez względu na nastawienie do kontynuowania ciąży, nawiązała konkretną relację: to ono powodowało mdłości, to ono „kopie" kobietę, to je mama widziała na USG. Aborcja przerywa tą relację w sposób drastyczny, nienaturalny, dla dziecka niezaplanowany.

Aborcja eugeniczna

Kobieta nie chce, by dziecko cierpiało, często właśnie dlatego – namawiana przez bliskich – ulega i decyduje się na aborcję. W sytuacji takiej matka wchodzi w trajektorie cierpienia. Doświadczamy ból powoduje coraz większe cierpienie. W przypadku naturalnej śmierci dziecka kobieta ma możliwość pożegnania się z tym, którego nosiła pod sercem. W przypadku przerwania ciąży dziecko celowo pozbawione życia nagle znika z płaszczyzny działań medycznych. Nie znika ono jednak z psychiki kobiety.

Czytając skierowane przez prof. Chazana pismo do „Pani Agnieszki", większość osób skupiła się na odmowie aborcji z powodu konfliktu sumienia. Rzadko jednak (być może wcale) głębszej refleksji poddana zostaje propozycja lekarza dotycząca skorzystania z opieki hospicjum perinatalnego. Wbrew obiegowym opiniom profesor, odmawiając wskazania innej placówki mogącej dokonać aborcji (lekarz prowadzący pacjentkę to uczynił), jednocześnie zaproponował pomóc. Wspomniany typ hospicjów jest nową propozycją wsparcia prenatalnego. W placówkach tych wychodzi się w założenia, iż rodzice, słysząc o wadach letalnych płodu, zasługują nie tyle na szybkie wskazanie do aborcji, ile raczej na rzetelną diagnozę oraz wsparcie medyczne, uzupełnione poradą ukazującą, w jaki sposób działać w podobnej trudnej sytuacji życiowej.

Śledząc kilka lat funkcjonowania omawianych miejsc, widać wyraźnie, iż nie odwołując się do żadnej ideologii, podejmują one interwencję medyczną, w której pacjentem jest kobieta w ciąży, jej mąż oraz nienarodzone dziecko. Patrząc w tym kontekście na aborcję, widać jej de facto amedyczny charakter. Z perspektywy prawnokarnej lekarz kończy życie dziecka, które w istocie niesłusznie odpowiada za zło dokonane przez jego ojca (mowa o aborcji dokonanej jako konsekwencja gwałtu). Zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny może ponadto przerwać życie dziecka, czyniąc to jako formę terapii.

Czynność tę, choć brzmi to wręcz nierealnie, odnosi się do aborcji eugenicznej; wykonywana jest w momencie, w którym diagnoza wskazuje na niepełnosprawność płodu zagrażającą jego życiu lub zdrowiu: „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". Tym samym ginekolog skraca życie... ratując zdrowie i życie młodego, ciężko chorego pacjenta.

Czy lekarz się rozwija

Podobnych paradoksów i sprzeczności nie ma w praktyce prenatalnych hospicjów. Obejmują one bowiem wsparciem medycznym (genetyk, ginekolog, pediatra i psycholog) oraz prawno-społecznym tych, których sytuacja przerasta. Rodzice prowadzeni są przez specjalistów w chwili doświadczalnego cierpienia. Osoby w podobnym momencie mają prawo nie wiedzieć, co zrobić. Strach zawsze paraliżuje.

Reklama
Reklama

Hospicja jednak w swojej filozofii działania pokazują, jak przejść przez dramat. W podobnym dramacie każda informacja może budzić obawy. Dokładne ukazanie problemu, pokazanie, jak rozwijać się będzie dziecko, stworzenie przestrzeni do przywitania i pożegnania dziecka oraz wsparcie w żałobie jest realną alternatywą dla aborcji. W tego typu dramatycznych sytuacjach, co oczywiste, można proponować przerwanie ciąży.

Czy jednak wspomniane działania odwołują się do wiedzy, doświadczenia i tradycji medycznej? Czy stosując aborcję, lekarz rozwija się jako medyk? Czy pacjent, korzystając z podobnych zabiegów, korzysta z prawa do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnemu stanowi wiedzy medycznej?

O hospicjach prenatalnych wiem, że są instytucjami, w których nie przerywa się ciąży. Być może okaże się, że są to również miejsca, które przerwą wykonywanie aborcji w innych placówkach.

Autor jest bioetykiem, doktorem nauk społecznych w Zakładzie Prawa Medycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz redaktorem portalu Biotechnologia.pl

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Czasami człowiek musi, inaczej się udusi
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Karol Nawrocki to prezydent nie wszystkich kibiców
Opinie polityczno - społeczne
Jan Dworak, Stanisław Jędrzejewski: Potrzebujemy nowego prawa medialnego
Opinie polityczno - społeczne
O polityce migracyjnej możemy dyskutować, ale nienawiść jest trucizną
Opinie polityczno - społeczne
Czego nauczyła nas kosmiczna misja Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Reklama
Reklama