Łukasz Warzecha mija się z prawdą swoim tekście pt. „Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce”, pisząc, że przechodząca obecnie przez Europę Środkową powódź nie jest w żaden sposób wyjątkowa i nie ma nic wspólnego ze zmianą klimatu. Przy czym powołuje się na kroniki historyczne, a nie twarde dane meteorologiczne, próbując dowieść swoich racji. Niestety manipuluje również faktami, używając argumentu „no, przecież powodzie były zawsze”. Ale w jednym się z nim zgadzam: w ocenie tego typu zjawisk trzeba zaufać nauce. Jednak to nie archeologia, historiografia ani meteorologia historyczna są naukami, które zajmują się zmianą klimatu. W tych kwestiach rozstrzyga fizyka atmosfery, zwana potocznie klimatologią fizyczną.
Jak zmiany klimatu wpływają na powodzie
Naukowcy nie twierdzą, że zmiana klimatu jest przyczyną powodzi jako takich i dopiero od czasów jej nastania pojawiły się powodzie, co sugeruje Łukasz Warzecha. Nauka twierdzi, że podnosząca się wskutek emisji gazów cieplarnianych temperatura globalna powoduje, że zdarzają się one coraz częściej, a także, że są one silniejsze. Twierdzenia te potwierdza zresztą tegoroczna powódź, ponieważ już wiemy, że stany wody w wielu miejscach w Polsce były wyższe niż te w 1997 roku, co widzą i sami mieszkańcy wielu miejscowości na Dolnym Śląsku. Tegoroczna powódź dokonała też w wielu miastach większej dewastacji niż w 1997 roku, bo siła przepływu wody była większa, co jest związane z jej większą masą.
Czytaj więcej
Jeśli ktoś twierdzi, że obecna powódź jest w jakiś sposób wyjątkowa i jest skutkiem powodowanych przez człowieka zmian klimatu, to zaprzecza nawet wnioskom z raportów Międzyrządowego Panelu do spraw Zmian Klimatu.
Wnioski te są więc zgodne z ustaleniami nauki podsumowanymi w raportach Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), na który powołuje się Warzecha, po raz kolejny mijając się z prawdą. Pisze jakoby raporty IPCC (niestety nie wskazał które) były sprzeczne z twierdzeniem, że ostatnie powodzie w Europie Środkowej i ich skala nie miały związku ze zmianą klimatu. Warto więc zerknąć na 14. stronę syntezy raportu AR6, IPCC z 2023 roku, gdzie wyraźnie zostaje pokazany związek między wzrostem temperatury a zwiększającą się ilością opadów. Jak dokładnie czytamy: „…liczba dni z opadami na rok wzrośnie niemal we wszystkich regionach kontynentalnych, nawet w regionach gdzie rocznie wilgoć gleby spada”. IPCC pokazuje tu dokładne scenariusze dla różnych stopni ocieplenia.
IPCC odpowiada: „Mamy niepodważalne dowody, że w rezultacie spowodowanych przez człowieka zmian klimatu intensywność i częstotliwość powodzi rośnie”
Co więcej, na stronie IPCC w sekcji „Często zadawane pytania” poruszona zostaje kwestia zależności ilości opadów od wzrostu temperatury. IPCC powołuje się tu na dobrze znane prawo fizyczne, a mianowicie równanie Clausiusa-Clapeyrona, które wyraźnie wskazuje, że każdy stopień ocieplenia średniej temperatury globalnej oznacza wzrost przytrzymywania wody w atmosferze o 7 proc. Wziąwszy pod uwagę, że ocieplenie, gdy pisano raport, wynosiło ok. 1,2 st. C względem epoki przedprzemysłowej (przed 1850 rokiem), mówimy o wzroście o około 8 proc.