Joanna Kędzierska: Łukasz Warzecha powoływał się na raporty IPCC. Zapytałam więc o tę powódź samo IPCC

Łukasz Warzecha podważa ustalenia naukowe w sprawie klimatu, jednocześnie apelując, by ufać nauce. Postanowiłam zapytać się samego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), czy twierdzenie, jakie przypisuje tej organizacji w swej publicystyce, kiedykolwiek padło w jej raportach.

Publikacja: 21.09.2024 13:46

Czy przechodząca obecnie przez Europę Środkową powódź nie jest wyjątkowa i nie ma nic wspólnego ze z

Czy przechodząca obecnie przez Europę Środkową powódź nie jest wyjątkowa i nie ma nic wspólnego ze zmianą klimatu? Na zdjęciu rzeka Biała Lądecka we wsi Żelazno w województwie dolnośląskim.

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Łukasz Warzecha mija się z prawdą swoim tekście pt. „Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce”, pisząc, że przechodząca obecnie przez Europę Środkową powódź nie jest w żaden sposób wyjątkowa i nie ma nic wspólnego ze zmianą klimatu. Przy czym powołuje się na kroniki historyczne, a nie twarde dane meteorologiczne, próbując dowieść swoich racji. Niestety manipuluje również faktami, używając argumentu „no, przecież powodzie były zawsze”. Ale w jednym się z nim zgadzam: w ocenie tego typu zjawisk trzeba zaufać nauce. Jednak to nie archeologia, historiografia ani meteorologia historyczna są naukami, które zajmują się zmianą klimatu. W tych kwestiach rozstrzyga fizyka atmosfery, zwana potocznie klimatologią fizyczną.

Jak zmiany klimatu wpływają na powodzie

Naukowcy nie twierdzą, że zmiana klimatu jest przyczyną powodzi jako takich i dopiero od czasów jej nastania pojawiły się powodzie, co sugeruje Łukasz Warzecha. Nauka twierdzi, że podnosząca się wskutek emisji gazów cieplarnianych temperatura globalna powoduje, że zdarzają się one coraz częściej, a także, że są one silniejsze. Twierdzenia te potwierdza zresztą tegoroczna powódź, ponieważ już wiemy, że stany wody w wielu miejscach w Polsce były wyższe niż te w 1997 roku, co widzą i sami mieszkańcy wielu miejscowości na Dolnym Śląsku. Tegoroczna powódź dokonała też w wielu miastach większej dewastacji niż w 1997 roku, bo siła przepływu wody była większa, co jest związane z jej większą masą.

Czytaj więcej

Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce

Wnioski te są więc zgodne z ustaleniami nauki podsumowanymi w raportach Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), na który powołuje się Warzecha, po raz kolejny mijając się z prawdą. Pisze jakoby raporty IPCC (niestety nie wskazał które) były sprzeczne z twierdzeniem, że ostatnie powodzie w Europie Środkowej i ich skala nie miały związku ze zmianą klimatu. Warto więc zerknąć na 14. stronę syntezy raportu AR6, IPCC z 2023 roku, gdzie wyraźnie zostaje pokazany związek między wzrostem temperatury a zwiększającą się ilością opadów. Jak dokładnie czytamy: „…liczba dni z opadami na rok wzrośnie niemal we wszystkich regionach kontynentalnych, nawet w regionach gdzie rocznie wilgoć gleby spada”. IPCC pokazuje tu dokładne scenariusze dla różnych stopni ocieplenia.

IPCC odpowiada: „Mamy niepodważalne dowody, że w rezultacie spowodowanych przez człowieka zmian klimatu intensywność i częstotliwość powodzi rośnie”

Co więcej, na stronie IPCC w sekcji „Często zadawane pytania” poruszona zostaje kwestia zależności ilości opadów od wzrostu temperatury. IPCC powołuje się tu na dobrze znane prawo fizyczne, a mianowicie równanie Clausiusa-Clapeyrona, które wyraźnie wskazuje, że każdy stopień ocieplenia średniej temperatury globalnej oznacza wzrost przytrzymywania wody w atmosferze o 7 proc. Wziąwszy pod uwagę, że ocieplenie, gdy pisano raport, wynosiło ok. 1,2 st. C względem epoki przedprzemysłowej (przed 1850 rokiem), mówimy o wzroście o około 8 proc.

W końcu postanowiłam zapytać się samego IPCC, czy twierdzenie, jakie przypisuje tej organizacji Łukasz Warzecha, kiedykolwiek padło w jej raportach. – Mamy niepodważalne dowody, że w rezultacie spowodowanych przez człowieka zmian klimatu intensywność i częstotliwość powodzi rośnie – powiedziała mi prof. Diana Urge-Vorsatz, wiceprzewodnicząca IPCC. Jak dodała, Europa ociepliła się dwukrotnie bardziej niż reszta kontynentów, dlatego IPCC spodziewa się, że na Starym Kontynencie ekstremalne zjawiska pogodowe będą miały większe oddziaływanie niż w pozostałych miejscach globu, a w ciągu ostatnich 100 lat obserwowano większą częstotliwość powodzi niż wcześniej. – W skali globalnej takie zdarzenia jak ekstremalnie wysokie opady będą częstsze i bardziej intensywne z każdym wzrostem temperatury, a przy wzroście o 2 st. C pojawią się o 1,7 razy częściej i będą niosły ze sobą o 40 proc. wody więcej – powiedziała Urge-Vorsatz. Innymi słowy, potwierdziła, że skala tragedii, która dotknęła Polskę, wynika ze zmiany klimatu.

Czytaj więcej

Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać

Wreszcie, można się powołać na proste prawa fizyki. 2024 rok będzie zapewne kolejnym rekordowym rokiem, jeżeli chodzi o wysokość średniej rocznej temperatury globalnej, co przekłada się na większą liczbę dni z wysoką temperaturą. Wzrost temperatury, jak wiemy, wzmaga parowanie zarówno gleby, jaki i mórz. Nic więc dziwnego, że lato z rekordowymi temperaturami w Europie spowodowało, że niż genueński (stały schemat pogodowy występujący co jakiś czas) został zasilony większą niż dawniej ilością pary wodnej w rejonie Morza Śródziemnego, która potem skondensowała się i opadła na tereny, przez które niż przechodził.

Boris przyniósł nawet o 20 proc. większe opady w porównaniu do niży genueńskich sprzed zmiany klimatu

Podczas trwania powodzi pojawiło się również wiele raportów przygotowanych przez naukowców, z których wszystkie pokazują wyraźny związek między skalą powodzi w Europie Środkowej a zmianą klimatu. I uwaga: ani jeden nie wskazywał na brak takiego związku. I teraz spójrzmy na jeden z nich, umieszczony na stronie Climameter.org, a stworzony między innymi przez Davide’a Farandę z francuskiego Instytutu Nauk o Klimacie Pierre’a Simona Laplace’a, Bogdana Antonescu z Uniwersytetu Bukaresztańskiego czy Erika Coppolę z Międzynarodowego Centrum Fizyki Teoretycznej we Włoszech. Otóż wyraźnie stwierdzają oni, że „niże podobne do Borisa, będące przyczyną powodzi w Europie Środkowej, obecnie charakteryzują się zwiększonymi opadami deszczu o nawet 20 proc. w porównaniu z czasem sprzed zmiany klimatu”.

Jak widzimy więc, twierdzenia Łukasza Warzechy o braku związku skali obecnej powodzi ze zmianą klimatu nie są prawdziwe. Warzecha nie powołuje się na żadne dane, badania i żadnych naukowców, jednocześnie samemu nie mając wykształcenia kierunkowego w dziedzinie fizyki czy nauk przyrodniczych, co oczywiście nie jest obowiązkiem w przypadku publicystów. Jednakże od dziennikarza z takim stażem należy oczekiwać warsztatu zawodowego, który polega na sprawdzaniu podawanych informacji w rzetelnych źródłach, zamiast publikowania zwyczajnej dezinformacji.

Czytaj więcej

Cezary Szymanek: Dlaczego polscy politycy zachowują się, jakby żadnego kryzysu klimatycznego nie było?

I teraz zastanawia tylko fakt, czy Warzecha nie był w stanie zweryfikować swoich twierdzeń, bo takiego warsztatu mu brakuje, czy też zamieścił je całkowicie intencjonalnie, bo są zgodne z realizowaną przez niego już od lat denialistyczną narracją. Jeżeli to drugie, to jest to postawa absolutnie amoralna, biorąc pod uwagę skalę tragedii, z jaką mierzy się nasz kraj, oraz stale rosnące ryzyko podobnych wydarzeń w jeszcze większej skali wraz ze wzrostem temperatury i dalszym brakiem działań zmierzających do zahamowania jej wzrostu. A taka denialistyczna narracja te działania hamuje.

Konsultacja naukowa: prof. Szymon Malinowski, Instytut Geofizyki, Uniwersytet Warszawski

Autorka

Joanna Kędzierska

Dziennikarka energetyczna i klimatyczna

Łukasz Warzecha mija się z prawdą swoim tekście pt. „Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce”, pisząc, że przechodząca obecnie przez Europę Środkową powódź nie jest w żaden sposób wyjątkowa i nie ma nic wspólnego ze zmianą klimatu. Przy czym powołuje się na kroniki historyczne, a nie twarde dane meteorologiczne, próbując dowieść swoich racji. Niestety manipuluje również faktami, używając argumentu „no, przecież powodzie były zawsze”. Ale w jednym się z nim zgadzam: w ocenie tego typu zjawisk trzeba zaufać nauce. Jednak to nie archeologia, historiografia ani meteorologia historyczna są naukami, które zajmują się zmianą klimatu. W tych kwestiach rozstrzyga fizyka atmosfery, zwana potocznie klimatologią fizyczną.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Trzy wzory dla polskiej polityki imigracyjnej
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Donald Tusk nie spełnił swoich obietnic, ale to nie przekreśla zwycięstwa demokracji
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Czyżewski: Historiograficzny antyPiS nie istnieje. Historycy nie są aż tak naiwni
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Zostawić internet i jechać na wiec Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Witkowski: Edukacja się nie zmieni, jeśli nie zmienimy myślenia o edukacji