Tym razem twardych dowodów nie zabraknie: manifestanci mają nieść typowe dla Europy osady z czasów fałdowań mezozoicznych wydobyte w Gogolinie oraz pióra mieszkającej tylko na naszym kontynencie czapli siwej. Sporządzono też kopie tablic z „obelisku", wzniesionego przez budowniczych Pałacu Kultury i Nauki („Moskwa – 1122 km, Haga – 1138 km").

Pomysł, by żarliwie manifestować w obronie prawd przez nikogo niepodważanych, prezentując się zarazem jako ich uciśnieni szermierze, jest naprawdę świeży i może solidnie zaprocentować politycznie, podnosząc zarazem poziom ogólnego wykształcenia. Dlatego warto, by w najbliższym czasie KOD stanął w obronie logarytmu naturalnego (e = 2,718281828...) i kwestionowanego ponoć przez władze wzoru na obwód koła (2?r). Ktoś powinien zabrać głos w obronie zagrożonej przez narodowców stałej Plancka. Czas, żeby na frontonie KPRM pojawiła się wyświetlana z rzutnika tablica Mendelejewa, nie od rzeczy byłaby też jakaś głodówka przypominająca temperaturę, w jakiej Wróblewski i Olszewski skroplili tlen (-183°C).

Taki pomysł na obecność w życiu publicznym jest nowatorski, a zarazem zapewniający KOD-owi stałą podaż kwestii godnych podniesienia. Oczywiście, kwestia tego, ile osób zechce wziąć udział w pikiecie przypominającej wzór na aldehyd octowy, pozostaje otwarta, liczę jednak na instynkt obywatelski emerytowanych nauczycielek chemii. Gdyby rezerwy entuzjazmu zaczęły się wyczerpywać, mobilizację zapewni odwołanie się do prawd najprostszych w rodzaju „Rysy najwyższym szczytem Polski" lub doniosłe w swojej prostocie zdanie „Woda kapie do dołu".

Nowy ruch może więc liczyć na lata spektakularnych dokonań. Zagrozić mu może tylko jedno: zawrót głowy od sukcesów, który każe jego animatorom wstąpić na grząski grunt humanistyki. Dopóki kolejne manifestacje zwoływane będą pod hasłem obrony mianownika i innych przypadków, dopóki demonstranci skandować będą z ogniem w oczach „Bitwa pod Austerlitz – 1805!" – będzie czego dowodzić, będzie za co cierpieć. Co jednak, jeśli działacze Nowoczesnej zaproponują marsz w obronie tezy „Słowacki wielkim poetą był"? To jeszcze ma szanse się udać. Jeśli jednak ktoś z PO zacznie skrzykiwać ludzi pod hasłem „Najlepszym aforystą – Adam Szejnfeld", nawet najwierniejsze kadry mogą stawić opór.