Reklama

Fatalny start projektu reparacji

Za notą dyplomatyczną w sprawie reparacji powinny pójść konkretne działania rządu.

Publikacja: 09.09.2022 03:00

Polska wyceniła straty poniesione podczas II Wojny Światowej z powodu działań Niemiec na 6,22 bilion

Polska wyceniła straty poniesione podczas II Wojny Światowej z powodu działań Niemiec na 6,22 biliona złotych. Twarzą projektu jest poseł PiS Arkadiusz Mularczyk (na zdjęciu podczas konferencji 1 września)

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że w ślad za tzw. raportem Mularczyka w sprawie reparacji zostanie wystosowana nota dyplomatyczna do rządu niemieckiego, co skieruje sprawę na ścieżkę formalną. Zabrzmiało to poważnie. Oto PiS nie tylko przygotował dokument, ale zamierza go użyć, zadając kłam zarzutom, że cały ten raport to tylko polityczna gra emocjami wyborców.

Tyle że nota dyplomatyczna jest najbardziej standardowym środkiem komunikacji w dyplomacji. Używanym każdego dnia zarówno w sprawach małych, wręcz technicznych, jak i w dużych. Państwo polskie skierowało np. kilkanaście takich not do Rosji w sprawie zwrotu wraku tupolewa, w którym zginął prezydent Kaczyński. Zostały zignorowane, gdyż adresat nie musi na nie odpowiadać.

Czytaj więcej

Reparacje. Polska będzie się domagać od Niemiec 6 bilionów 220 mld złotych

Dlatego jeżeli nota trafi do niemieckiego MSZ, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że albo trafi do szuflady, albo odpowiedź będzie krótka: sprawa jest zamknięta. Protekcjonalne wypowiedzi kanclerza Scholza i niemieckich polityków nie pozostawiają złudzeń, że żadnego dialogu nie zamierzają prowadzić.

Przed kilku dniami pisałem, że raport Mularczyka jest testem intencji rządu. Ma pokazać, czy sprawa reparacji jest wyłącznie polityczną grą o wyborcze punkty – co zarzuca PiS opozycja i część ekspertów. A może chodzi o coś więcej, o historyczną rację?

Reklama
Reklama

Za mało amunicji

Jeżeli rząd RP poważnie myśli o wejściu w zwarcie z rządem RFN, sama nota dyplomatyczna nie wystarczy. Musi zostać obudowana działaniami. Ogłaszając raport 1 września, nikt z decydentów nie przedstawił opinii publicznej ścieżki działania, a powinien choć naszkicować trasę tak poważnego, dziejowego przedsięwzięcia.

Mam wrażenie, że poza przygotowaniem raportu, co oczywiście jest wielką wartością i wysiłkiem, nie zdarzyło się w tej sprawie nic więcej. Raport uzupełnia obliczeniami ekonomicznymi wcześniejsze bogate i niepodważalne ustalenia historyczne co do niemieckich zbrodni i zniszczeń w Polsce. Ciągle brakuje jednak analizy prawnej roszczeń oraz argumentów prawnych, które mogą być użyte i są niezbędne do prowadzenia takiego sporu.

Czy rząd pamięta np., że od dobrych kilku lat w przychylnym obecnej władzy Trybunale Konstytucyjnym zalega wniosek grupy posłów o potwierdzenie przez sąd konstytucyjny, że sprawy o odszkodowanie od obcego państwa za zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości mogą rozpatrywać sądy polskie? Pozytywny werdykt dałby wyraźne zielone światło do wytaczania spraw sądowych przed polskimi sądami przeciwko RFN.

To już działania rangi atomowej, ale ogłaszając raport i chęć walki o bilionowe kwoty od Berlina, musi brać je również pod uwagę.

Liczy się też polityczny styl. Niewątpliwie ranga takiej noty dyplomatycznej by wzrosła, gdyby została wręczona nie na poziomie MSZ, ale szefów rządów – np. osobiście przez  Mateusza Morawieckiego kanclerzowi Scholzowi podczas wizyty w Berlinie lub choćby podczas szczytu szefów rządów UE. Taki krok z pewnością wymusiłby mniej protekcjonalne podejście do tej kwestii. Kiedyś odbywały się też wspólne posiedzenia rządów Polski i Niemiec. Byłaby to wręcz wymarzona płaszczyzna do postawienia formalnego tej sprawy.

Przygotowując taką operację, rząd powinien mieć nie tylko zespół wybitnych ekspertów, którzy uzbroją raport w prawne argumenty, ale też doświadczonych i szanowanych dyplomatów. Nowy ambasador w Berlinie, którym może zostać osoba bez tych atutów, na pewno nie ułatwi przedsięwzięcia. Nie wspominając już, że znaczenie berlińskiej ambasady, obok tej w Waszyngtonie, jest absolutnie priorytetowe. Co oznacza, że potrzebni są tam najlepsi i najbardziej doświadczeni ludzie.

Reklama
Reklama

Sprawa nie jest zamknięta

Brak merytorycznego przygotowania wyszedł na jaw tuż po ogłoszeniu raportu. Kiedy niemieccy politycy z kanclerzem Scholzem na czele zaczęli powoływać się na fakty prawne, m.in. „traktat 2+ 4” z 1990 r., uchwałę z 1953 r. o zrzeczeniu się roszczeń czy wyroki haskie, powinni spotkać się z natychmiastową merytoryczną ripostą wskazującą błędność ich argumentów prawnych. Były jednak tylko zdawkowe wypowiedzi polskich polityków w mediach. Trudno zrozumieć, dlaczego np. Polska Fundacja Narodowa nie zadbała o artykuły w niemieckiej i europejskiej prasie przekonujące do historycznych racji. Powinny się ukazać w tym samym czasie co raport.

Start jest zatem fatalny. Została narzucona narracja, że sprawa jest zamknięta, a Niemcy, choć ponoszą polityczną i moralną odpowiedzialność, płacić nie zamierzają. W tle słychać zarzut politycznego awanturnictwa, psucia relacji czy też działania wbrew wartościom europejskim. Pozycja polskiego rządu w UE jest dziś słaba. Jeżeli więc w sprawie reparacji będzie nieporadny, nic poza dopisaniem tej sprawy do awanturniczej listy się nie wydarzy.

Oczywiście argumenty historyczne i prawne można jeszcze formułować – solidnie i rzeczowo. Wciąż jest szansa, że zostaną potraktowane poważnie. Test intencji trwa.

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Gdyby Rosjanie finansowaliby dziś Leszka Millera, użyliby bitcoina
Opinie polityczno - społeczne
Stanisław Żaryn: Strategia bezpieczeństwa USA? Histeria niewskazana, niepokój uzasadniony
Analiza
Rusłan Szoszyn: Łukaszenko uwolnił opozycjonistów. Co to oznacza dla Białorusi
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Świat jako felieton Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Czy Grzegorz Braun nauczy Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialności?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama