Jan Zielonka: Kto nas obroni?

Kolejna rosyjska inwazja na Ukrainę uświadomiła Europie, że bezpieczeństwa nie da się zapewnić wyłącznie handlem i dyplomacją.

Publikacja: 03.08.2022 03:00

Jan Zielonka: Kto nas obroni?

Foto: EPA/FRANCIS R. MALASIG

Znaczne zwiększenie potencjału wojskowego zapowiedziały nie tylko Polska czy Łotwa, lecz także Niemcy, Holandia, Hiszpania, a nawet neutralna Irlandia. Ta ostatnia podwyższyła swój budżet obronny o 50 proc.!

Żadne z tych państw nie jest jednak w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa własnym wojskiem. Nie chodzi jedynie o to, że Rosja jest potęgą nuklearną. Podjęte obronne inwestycje będą miały znaczący efekt tylko wtedy, gdy się skumulują w ramach UE. Pytanie, czy Europejska Unia Obronna, o której mówi Ursula von der Leyen, jest szansą czy mitem.

Podziały w ramach Unii i NATO sprzyjają Moskwie

Niechęć Amerykanów do europejskiej konkurencji dla NATO nie tłumaczy słabości europejskiej polityki obronnej (choć Amerykanie chętniej dzielą z Unią koszty wojen niż wojskowe decyzje). Podziały wewnątrz Europy są główną przyczyną słabości. Czy można sobie wyobrazić wspólną politykę obronną kanclerza Scholza i prezesa z Nowogrodzkiej? Brexit znacząco osłabił potencjał wojskowy zjednoczonej Europy. W Warszawie czy Paryżu nie ma zgody, by w kwestiach wojskowych decydował organ UE.

Formalnie polityka obronna jest wciąż w gestii państw narodowych, lecz w ostatnich miesiącach rola Komisji Europejskiej powoli i po cichu rośnie. KE udziela pomocy Ukrainie, koordynuje sankcje przeciw Rosji i tworzy podwaliny europejskiego przemysłu zbrojeniowego.

Komisja nie ma jednak do dyspozycji europejskiej armii. Podjęta po wojnie w Jugosławii próba utworzenia jej zalążka z 80 tysiącami żołnierzy nie wyszła. Ponadto trudno decydować o misji takiej armii bez wspólnej, nie tylko nominalnie, polityki zagranicznej UE.

Batalia o wolne sądy i media może jutro przekształcić się w batalię o bezpieczeństwo i pokój.

Podziały w ramach Unii i NATO sprzyjają Moskwie. Bez jednoznacznej zgody na to, kto ma prowadzić obronę i wojnę, trudno stawiać czoła przeciwnikom. Warszawa liczy teraz na specjalne względy w Waszyngtonie, lecz jeśli wybuchnie kolejny konflikt na Bliskim Wschodzie albo Chiny napadną na Tajwan, priorytety Ameryki mogą ulec zmianie. I kto wtedy będzie bronił naszych granic? Węgry?

Może lepiej budować wojskowe zaufanie w ramach zjednoczonej Europy? Może lepiej zakończyć wojnę z Komisją Europejską? Może zaprzestać ataków słownych na Francję i Niemcy? Polityka bezpieczeństwa nie jest prostą grą w warcaby. Batalia o wolne sądy i media może jutro przekształcić się w batalię o bezpieczeństwo i pokój. Same flagi narodowe, samoloty i czołgi nie zapewnią nam bezpieczeństwa.

Jan Zielonka

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Znaczne zwiększenie potencjału wojskowego zapowiedziały nie tylko Polska czy Łotwa, lecz także Niemcy, Holandia, Hiszpania, a nawet neutralna Irlandia. Ta ostatnia podwyższyła swój budżet obronny o 50 proc.!

Żadne z tych państw nie jest jednak w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa własnym wojskiem. Nie chodzi jedynie o to, że Rosja jest potęgą nuklearną. Podjęte obronne inwestycje będą miały znaczący efekt tylko wtedy, gdy się skumulują w ramach UE. Pytanie, czy Europejska Unia Obronna, o której mówi Ursula von der Leyen, jest szansą czy mitem.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika