Emeryci narzekają na bierną młodzież zamkniętą w swoich wirtualnych światach, niezdolną do dialogu z pokoleniem starszym. Opisał to dobrze Jarosław Kuisz w książce „Koniec pokoleń podległości". Jeśli reakcją na wszystko jest „wypie***laj", to nie ma o czym z młodzieżą rozmawiać. W ten sposób podział pokoleniowy rośnie, rzucając piętno na demokrację. Mnóstwo potencjalnych głosów wyborczych się marnuje i demokracja staje się coraz mniej reprezentatywna. Demokracja przekształca się w oligarchię, gdy funkcjonuje tylko w zamkniętym kręgu społecznym. To tak, jakbyśmy chcieli uprawiać dzisiaj demokrację bez kobiet. Czy miałaby wtedy powszechną legitymację?
W Polsce pokolenie moich rówieśników obaliło komunizm sterowany zdalnie z Moskwy, za co im młode pokolenie powinno dziękować. Problem w tym, że moje pokolenie zrobiło wiele rzeczy strasznych, których nie można zignorować. Po pierwsze, doprowadziło do ruiny środowisko naturalne, w którym żyć przyjdzie dzisiejszym młodym. Dziś każdy środek do poprawy opłakanej sytuacji wymaga wielkich poświęceń. Nas nie stać na bezbolesne zamknięcie jednej kopalni, a co dopiero na przekształcenie w zieloną całej gospodarki. Cenę za to muszą zapłacić młodzi, a politycy szukają wymówek. Trzeba zacząć coś konkretnego robić za pieniądze starego pokolenia, a nie na rachunek przyszłych pokoleń.
Po drugie, moje pokolenie doprowadziło do niespotykanych dawniej społecznych nierówności, które najmocniej uderzają w ludzi młodych. Oczywiście młode pokolenie musi się jeszcze dorobić, lecz spekulacje na rynku nieruchomości oraz system prekariatu na rynku pracy przekreślają szanse młodzieży na rzeczywistą poprawę. Jak nie ma gwarancji na emeryturę czy opiekę zdrowotną, to skazujemy dzisiejszych młodych na dozgonną biedę i wczesną śmierć. Gadanie o 500+ czy pensji podstawowej jest tylko mydleniem oczu. Trzeba wprowadzić system gospodarczy, który da szansę wszystkim pokoleniom, a nie tylko tym, którym udało się już zarobić.
Po trzecie, moje pokolenie doprowadziło do degradacji moralnej, z którą młodzi borykać się będą przez lata. Nie będzie im łatwo wytłumaczyć nieludzkie traktowanie kobiet z niechcianą ciążą, osób LGBT+, mniejszości etnicznych czy uchodźców. Kiedy po okresie moralnej amnezji następne pokolenie spojrzy w lustro, to zobaczy tam wampira, a nie człowieka. Spadku po moralnej podłości nie można się zrzec, o czym przypomina koszmar Jedwabnego. Młodzi się spytają, dlaczego zostawiliśmy im to moralne dziedzictwo w spadku. Przecież ostatnio Polska nie była w stanie wojny czy pod zaborem.
Jeśli chcemy odzyskać młode pokolenie, to zacznijmy od słowa „przepraszam". Potem należy młodzież dopuścić do decyzji w państwie i Europie. W przeciwnym razie umrze demokracja.