Decyzja o pochowaniu Lecha Kaczyńskiego i jego żony na Wawelu może mieć negatywne konsekwencje dla polskiego społeczeństwa. Największe obawy budzi zmiana postrzegania chronionego dotychczas w sposób szczególny panteonu narodowego, jakim jest krypta na Wawelu. Należy się zastanowić nad rangą pochowanych tam ludzi.
Pozostając z szacunkiem dla prezydenta Kaczyńskiego, osoby tam spoczywające zasłużyły się Polsce w sposób dalece bardziej istotny. Chociażby Józef Piłsudski jest osobą zupełnie innego formatu. Był to człowiek, który doprowadził do niepodległości Polski i poniósł w tej sprawie niekwestionowane zasługi. Naród nie był w tej kwestii w sposób istotny podzielony.
W przypadku Lecha Kaczyńskiego istnieje niebezpieczeństwo, że społeczeństwo podobnie jak za życia prezydenta zostanie niepotrzebnie rozbite na dwa zwalczające się obozy. Gdybym był doradcą ludzi, którzy podejmują takie decyzje, to ostrzegałbym ich przed konsekwencjami tego typu kroku. Prezydent Kaczyński w ostatnim czasie nie cieszył się dużą popularnością. Kiedy prześledzimy sondaże to okaże się, że miał w nich ostatnio ponad 50 proc. negatywnych ocen. Wynika z tego, że nie był prezydentem wszystkich Polaków.
Jest więc ryzykowne politycznie i wizerunkowo umieszczanie na Wawelu osoby, która za życia dzieliła społeczeństwo i budziła w nim tak silne kontrowersje i której brat jest nadal szefem największej opozycyjnej partii.
Panteon narodowy powinien się charakteryzować tym, że tworzą go ludzie, którzy nie budzą żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o wagę ich zasług i w związku z tym nie powodują dramatycznego podziału w społeczeństwie. Taka jest definicja i racja istnienia każdego panteonu. Jeśli raz naruszy się tę zasadę, to nigdy już do niej nie powrócimy. Kryteria, które działały do tej pory, zostaną rozmyte i przy każdym kolejnym pogrzebie mniej lub bardziej zasłużonych ludzi w Polsce będziemy uczestnikami żenujących kłótni i kolejnych podziałów w społeczeństwie.