Rz: Głośna stała się sprawa 14-letniej dziewczyny z Lublina, która będąc w ciąży, nie może się zdecydować, czy chce urodzić dziecko, czy nie. Czy nie należałoby jej zaproponować oddania dziecka do adopcji tuż po jego narodzinach?
Wojciech Pytel: W tym wypadku to wybór najlepszy z możliwych, jeśli dziewczyna rzeczywiście nie chce tego dziecka. Znane są mi przypadki dziewczyn zwykle nieco starszych – 15-, 16-letnich – które zgłaszają się same do ośrodków adopcyjnych, bo są zbyt młode, by samodzielnie wychować dziecko, a nie chcą dokonywać aborcji.
Adopcja kojarzy się ze skomplikowanymi procedurami, masą dokumentów. To pewnie odstrasza.
Wystarczy zgłosić się do ośrodka adopcyjnego. To wszystko. Resztą zajmuje się ośrodek. Potem przez cały okres ciąży dziewczynie towarzyszy psycholog, który pomaga jej przetrwać okres przyspieszonego dojrzewania. Po urodzeniu dziecko na sześć tygodni zostaje umieszczone w placówce opiekuńczej. I chociaż matka zrzeka się praw rodzicielskich (jeśli jest nieletnia, jej decyzję muszą potwierdzić rodzice lub opiekunowie) od razu po urodzeniu dziecka, przez tych sześć tygodni ma jeszcze czas na zmianę decyzji. Może się rozmyślić i zabrać dziecko do domu. Jeśli się nie rozmyśli, to po upływie tego czasu sąd rodzinny może podjąć decyzję o powierzeniu dziecka nowej rodzinie.
Pewnie zdarzają się sytuacje, że dziewczyna, która mając kilkanaście lat, oddała dziecko do adopcji, w wieku, powiedzmy, 25 lat, powodowana wyrzutami sumienia, chce odnaleźć i odebrać swoje dziecko.