Gruzja – długi cień sowieckich inwazji

Poziom rujnowania i grabieży w Gruzji przewyższa to, co znamy z Czechosłowacji 1968 roku. Dlatego trudno powiedzieć, że historia powtarza się wprost – pisze rosyjska publicystka Natalia Gorbaniewska

Aktualizacja: 08.09.2008 13:27 Publikacja: 08.09.2008 02:34

"Wszystko zaczęło się niby od inwazji Gruzji na Osetię Południową, ale dziś widać wyraźnie, że napad

"Wszystko zaczęło się niby od inwazji Gruzji na Osetię Południową, ale dziś widać wyraźnie, że napad Rosji na Gruzję był zaplanowany dużo wcześniej"

Foto: AFP

Red

Dzisiejsza wojna niewątpliwie porusza moje emocje. Nie mogę nie powiedzieć: znów ten sierpień. Niedawno napisałam wiersz, który kończył się słowami:

„I pułki szły szeregiem,i obudziły Praski Hrad,we śnie poczuł on czołgi”.

Bez wątpienia są różnice między tym, co się stało w roku 1968, a tym, co się dzieje teraz. O dziwo, miałam wtedy o wiele więcej sympatii do komunisty Aleksandra Dubczeka niż dziś do jawnego antykomunisty Micheila Saakaszwilego. Muszę jednak przyznać, że w odróżnieniu od wielu innych nigdy nie znajdowałam upodobania w dubczekowskim „socjalizmie z ludzką twarzą”. W ogóle nie odczuwam sympatii do polityków, wyjątkami byli Ronald Reagan i oczywiście Vaclav Havel, ale oni przyszli do polityki skądinąd: jeden był aktorem, drugi – dramaturgiem.

Wszystko zaczęło się niby od inwazji Gruzji na Osetię Południową, ale dziś widać wyraźnie, że napad Rosji na Gruzję był zaplanowany dużo wcześniej, a tak zwani południowoosetyjscy separatyści (całe kierownictwo tej republiki) są postsowieccy. Gruzja została przez nich sprowokowana. Inna rzecz, że dała się sprowokować.

Była to kompletna głupota, prowokacja nastąpiła bowiem według moskiewskiego scenariusza, a może nawet z bezpośredniego rozkazu Moskwy. Nieważne, czy wojska rosyjskie zostały skierowane do Cchinwali przed czy po rozpoczęciu szturmu na południowoosetyjską stolicę. Myślę, że gdyby szturmu na Cchinwali nie było, zorganizowano by inną prowokację, np. w Abchazji.

Poziom rujnowania i grabieży w Gruzji przewyższa to, co znamy z Czechosłowacji 1968 roku. Dlatego trudno powiedzieć, że historia powtarza się wprost. Powtarza się, ale inaczej. Wtedy to była sprawa totalitarnego, imperialnego Związku Sowieckiego. Dziś jest to dzieło tych, którzy chcą przywrócić Rosję do stanu poprzedniego – nie tylko imperium, ale i totalitaryzmu.

Na razie, co prawda, nie są w stanie tego zrobić. Ich bezsilność, jak sądzę, prowadzi do zaostrzenia agresji.

Początkowo chciałam napisać tekst „Legenda Praskiej Wiosny: 40 lat później”. Niedawno do moskiewskiego czasopisma „Zapas nienaruszalny” (numer sierpniowy) napisałam bowiem artykuł „Legenda naszej demonstracji: czterdzieści lat później”. Tekst ten został oparty głównie na materiałach z rosyjskiego Internetu.

Dlaczego Internetu? Otóż po okresie niesamowitej wolności, jaką w Rosji w latach 90. cieszyły się wszystkie środki masowego przekazu, w nowym stuleciu nastąpiło jej wyraźne ograniczenie. W ciągu ostatnich ośmiu lat zniszczona została niezależna telewizja, nawet ta częściowo związana z władzami. Choć niezależne media można policzyć na palcach jednej ręki, to jednak prawie wszyscy mają nieograniczony kontakt z odbiorcami przez Internet. Sama w ostatnich latach stałam się aktywnym uczestnikiem wymiany wolnego słowa w sieci. Powiem więcej: dziś niemal niemożliwe jest zrozumienie stanu świadomości społeczeństwa rosyjskiego bez Internetu.

Gdy ostatnio przeglądałam rosyjski Internet, zorientowałam się, że nasza demonstracja na placu Czerwonym sprzed 40 lat nie została zapomniana. Przeciwnie, na jej podstawie zbudowano legendę, która żyje własnym życiem. Powiem więcej: dzisiejsza rosyjska awantura w Gruzji często wywołuje skojarzenia z Czechosłowacją, i to nie tylko z 1968 rokiem, ale przeważnie z rokiem 1938.

Przytoczę jeden przykład: Michaił Berg na stronie internetowej grani.ru w artykule „Osetyjskie Sudety” pisze: „Prawa człowieka, (czyli prawa Osetyjczyków w Gruzji, czyli Niemców w Sudetach) wcale nie interesują drapieżnika z imperialnymi cechami. Władza, która utopiła we krwi Czeczenię, która zniszczyła Grozny w o wiele większym stopniu niż Saakaszwili Cchinwali, która zabijała własnych obywateli w Północnej Osetii i Biesłanie, która zniszczyła kontrolę społeczeństwa nad sobą, zniszczyła wolną prasę i opozycję…” (http: //grani.ru/Politics/Russia/m.140057. html).

Rzadziej można spotkać skojarzenia z Czechosłowacją roku 1968. Jurij Rost, jeden z najlepszych dziennikarzy Radia Echo Moskwy, powiedział: „Ani razu nie padło określenie, które z mojego punktu widzenia powinno było paść. 40 lat temu sowieckie czołgi weszły do Pragi. Była to akcja przyjaźni (czyt. bratniej pomocy – N.G.), a w rzeczywistości – okupacja. To, co dziś widzimy w Gruzji, to też jest okupacja”.

A Siergiej Kowalew przypomniał słowa z piosenki Aleksandra Galicza, które w tamtych dniach nie on jeden wspominał: „Obywatele, ojczyzna w niebiezpieczeństwie! Nasze czołgi na obcej ziemi”. Te czołgi „na obcej ziemi” są spuścizną po Związku Sowieckim. W rosyjskiej akcji w Gruzji widzimy wyraźnie cień wszystkich byłych sowieckich inwazji.

Nie będę kłamać, że podobne opinie wypowiada większość społeczeństwa rosyjskiego. W Internecie większość Rosjan podziela poglądy patriotyczne, wielkomocarstwowe, czyli imperialne. A co myśli tzw. milcząca większość, tego nikt nie wie. O panujących poglądach można sądzić jedynie na podstawie wyników ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Tym bardziej że Rosjanie są pod wpływem prorządowej telewizji, która ogłupia ich dzień w dzień.

A teraz parę słów na temat filmu, który miała pokazać telewizja rosyjska. Bardzo szczegółowo opisał to Cyryl, mieszkaniec Pragi, dlatego przytoczę w skrócie jego opowieść:

Biorąc pod uwagę istotę i dokonania reżimu panującego dziś w Rosji, obawy Ukraińców nie wydają się zwykłą paniką

„Otrzymałem dziś e-maila od znanego reżysera Gasanowa, który kończy film dla telewizji Rossija (II kanał). W swoich filmach potrafił już obrazić Węgry, Ukrainę, republiki bałtyckie. Robi film w duchu: wszyscy jesteście barany, i dlaczego nas, Rosjan, tak nie lubią. Ten film telewizja Rossija chciała pokazać 20 sierpnia w przeddzień rocznicy okupacji Czechosłowacji… Cel Gasanowa. Ujawnić i oskarżyć. Oskarżyć, że to Czesi napadali na żołnierzy sowieckich... Oskarżyć, że w czasie II wojny światowej Czechosłowacja kwiatami witała Hitlera. Oskarżyć, że Praskiej Wiosny po prostu nie było. Według Gasanowa Czesi to barany i powinni być zadowoleni z okupacji…”.

Cyryl podaje autentyczny tekst Gasanowa. Choć jest długi, warto go przytoczyć. Jest to niemal kompletna doktryna ideologiczna: „Wydarzenia sierpnia 1968 roku (...) pozostają mało znane dla widza rosyjskiego. Zwykle opisuje się te wydarzenia według schematu: w CSRS w 1968 roku rozpoczęły się reformy demokratyczne, które zostały rozjechane przez czołgi sowieckie. W rzeczywistości (…) wydarzenia w Czechosłowacji były jedynie tłem złożonych procesów, które w roku 1968 ogarnęły świat. Były to procesy ideologiczne, społeczne i ekonomiczne. W różnych krajach (Francja, Niemcy Zachodnie, a zwłaszcza USA) reagowano na kryzys różnie, ale prawie nigdzie nie obeszło się bez rozlewu krwi. (...) Różnica z Czechosłowacją polega na tym, że tam miała miejsce interwencja zewnętrzna.

O wiele ważniejszy jest fakt, że w latach 1967 – 1968 świat balansował na granicy wojny między Europą Wschodnią a Zachodnią i sytuacja nie układała się na korzyść ZSRR. Aby zmniejszyć przewagę NATO, przede wszystkim w lotnictwie i taktycznej broni jądrowej, trzeba było mieć w centrum Europy dodatkowe dziesiątki dywizji sowieckich, bowiem armia czeska nie była w stanie prowadzić wojny na dłuższą metę. Według ocen sowieckich wojskowych armie NATO mogłyby opanować Pragę w ciągu kilku dni, a w ciągu kolejnych pięciu mogłyby być na granicy ze Związkiem Sowieckim. Jednak Novotny, a później Dubczek kategorycznie odmawiali ustępstw wobec ZSRR w tej materii. Na tym polegała główna przyczyna sowieckiej inwazji, a nie reformy, które zresztą, jak wspominali przywódcy CSRS, w rzeczywistości nie były realizowane. (...)(...) Bardzo ciekawe są wspomnienia Wojciecha Jaruzelskiego, jedynego aktywnego uczestnika tych wydarzeń, który dożył do dzisiejszego dnia. On podaje fakty, że w kierownictwie KP Czechosłowacji dojrzewały idee dotyczące wyjścia z Układu Warszawskiego. Mogło to zagrozić ówczesnej równowadze sił w Europie i świecie” (http://kirill-praha.livejournal.com/21996.html).

Świadomie pomijam kontrargumenty Cyryla wobec fałszerstw i przemilczeń w tym filmie. Można jednak przypuszczać, jaką duchową strawę szykuje rosyjskim widzom państwowa telewizja. Zadam natomiast pytanie: jaka będzie czeska reakcja na ten film? I czy w ogóle będzie?

Pisząc ten tekst, zastanawiałam się: czy film rzeczywiście zostanie pokazany? Myślę, że powinien, bo niemal idealnie pasuje on do dzisiejszej imperialnej, antyzachodniej i antynatowskiej ideologii.

W nocy z 18 na 19 sierpnia Cyryl w liście do mnie napisał: „Film będzie w programie, ale nie 20 – 21 sierpnia, lecz wtedy, kiedy »na górze« zadecydują, że pokazać można, kiedy już nie będzie skojarzeń z Gruzją. To znaczy dwa – trzy tygodnie od zaplanowanej daty. Nie uznali filmu za zły, uznali natomiast, że teraz o Czechosłowacji 1968 roku lepiej nie mówić, lepiej przemilczeć”. Cóż, na tle czołgów w Gruzji czołgi w Pradze sprzed 40 lat mogą zostać uznane za niepotrzebne przypomnienie wywołujące niepotrzebne emocje.

Teraz wróćmy do listy krajów, które doświadczyły albo mogą doświadczyć sowieckiej (rosyjskiej) inwazji. Pan Nowicki z Ukrainy zamieścił w Internecie notatkę „Ukraina następna”. Przytoczył słowa Aleksandra Suszki, dyrektora ukraińskiego Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej. „Obserwujemy cykliczność w działaniach »pokojowych« imperium: Finlandia – 1939, Węgry – 1956, Czechosłowacja – 1968, Afganistan – 1979, Gruzja – 2008, Ukraina – ?. Życie przyspiesza. Dlatego na pewno nie później niż 2017 rok” (http://novitsky.livejournal.com/132177.htm).

Biorąc pod uwagę istotę i dokonania reżimu panującego dziś w Rosji, obawy Ukraińców nie wydają się zwykłą paniką. Rosja za podstawę swoich działań bierze konieczność obrony interesów obywateli rosyjskich. W Osetii Południowej i Abchazji paszporty rosyjskie rozdawano hojną ręką. Dlatego nie może nie wywołać niepokoju to, że we wschodniej części Ukrainy – zwłaszcza na Krymie – obserwujemy masowe wydawanie paszportów rosyjskich. Mówi o tym wiele źródeł internetowych.

Spytajmy jednak samych siebie: czy obecne władze przetrwają do 2017 roku? Zacytuję jednego z moich internetowych kolegów, aby zakończyć ten tekst nieco bardziej optymistycznie: „Mimo rzeczywistych zniszczeń, krzywd i ofiar wojna gruzińska stawia zasadnicze pytanie najnowszej historii Rosji… Natychmiast przypomina się 1968 rok, okupacja Czechosłowacji, zniszczenie nadziei Praskiej Wiosny. Była to kropla, która zatrzymała próby odwilży podejmowane przez kierownictwo sowieckie. Rozpoczęła się epoka stagnacji. Zapoczątkowała ona ruch ludzi w kierunku: »won z własnego kraju«. W rzeczywistości emigracja stała się jedyną możliwością dla ludzi sumienia – ale nie bohaterów – by wyrazić swą dezaprobatę dla zwycięskiej ohydy. W roku 1979 – następny krok – wtargnięcie do Afganistanu i ostateczne usztywnienie systemu. Zamyka się możliwość jako tako swobodnej emigracji. A to już symbolizuje kryzys systemu. Wojna gruzińska – wyraźny znak zbliżającego się kryzysu dzisiejszego systemu. Nie wiemy jednak, jak długo musi on wojować, aby osiągnąć poziom krytyczny. Mam nadzieję, że niedługo” (http://otkaznik.livejournal.com/59153.html).Ja też chcę mieć taką nadzieję.

Rosyjska poetka, dziennikarka, tłumaczka. Za przekłady literatury polskiej została nagrodzona przez Polski PEN Club. Jest laureatką Nagrody im. Jerzego Giedroycia. Urodziła się w w 1936 roku w Moskwie. Już na studiach związała się z ruchem demokratycznym. 25 sierpnia 1968 roku jako współorganizatorka demonstracji w Moskwie przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację została zatrzymana przez milicję. Po wielomiesięcznym śledztwie Gorbaniewska została uznana za psychicznie chorą i uwięziona – najpierw w szpitalu psychiatrycznym w Kazaniu, a potem w więzieniu w Moskwie. Na wolność wyszła w 1972 roku. W grudniu 1975 roku została zmuszona do opuszczenia kraju. Osiedliła się w Paryżu. Pracowała jako dziennikarka w rosyjskich pismach emigracyjnych oraz Radiu Swoboda. Od kwietnia 2005 roku jest obywatelką Polski.

tłumaczył Mikołaj Orłow

Dzisiejsza wojna niewątpliwie porusza moje emocje. Nie mogę nie powiedzieć: znów ten sierpień. Niedawno napisałam wiersz, który kończył się słowami:

„I pułki szły szeregiem,i obudziły Praski Hrad,we śnie poczuł on czołgi”.

Pozostało 98% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA