Polski prezydent spowodował katastrofę samolotu – taki jest przekaz światowych mediów po raporcie MAK. "Podpity generał zmusił pilotów do lądowania" – napisał springerowski "Bild". W nadzwyczajnej "Loży prasowej" w TVN 24 dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński zasmucił się siłą i powszechnością tego przekazu. Chwilę wcześniej jednak sam oświadczył przed kamerami: "raport rosyjski był dość rzetelny".
Jaka narracja miałaby zatriumfować jak nie rosyjska? "To nie rosyjscy kontrolerzy trzymali stery polskiego samolotu" – pisze Jarosław Kurski w komentarzu redakcyjnym tej gazety na pierwszej stronie. I co prawda w środku gazety znajdujemy rzetelny zestaw "ułomności" rosyjskiego raportu pióra Wacława Radziwonowicza. Pytanie tylko, co będzie lepiej widać: czy analizę szczegółów, czy komentarz wicenaczelnego czołowej gazety. Także z perspektywy zagranicy.
Te ułomności to w istocie sprawy najbardziej fundamentalne. To przede wszystkim pytanie, czy Rosjanie mogli i chcieli zamknąć lotnisko. Wiemy, że chcieli tego niektórzy kontrolerzy z wieży i wiemy, że sprzeciwiła się Moskwa.