Jarosław Makowski zebrał solidne cięgi za skierowany przeciw Leszkowi Balcerowiczowi artykuł, opublikowany w „Rzeczpospolitej" („Balcerowicz ubóstwiony", 15 lutego 2011). Ten tekst jest nie tylko ciekawy, ale i znamienny. Jest bowiem moim zdaniem wyrazistym przejawem sytuacji polityczno-intelektualnej, w jakiej znalazła się partia rządząca.
Sytuacji, którą porównać można do tej będącej udziałem obozu sanacyjnego po śmierci Piłsudskiego. Oczywiście – Donald Tusk nie tylko żyje sobie w najlepsze, ale też nigdy jego pozycja czy autorytet w Platformie nie była nawet zbliżona do roli czy autorytetu Marszałka w jego obozie.
Podobieństwo jest inne. Otóż po odejściu Komendanta ówczesny obóz rządzący, bezpośrednio niezagrożony politycznie (opozycję spacyfikowano dość skutecznie wcześniej), spajany dotąd tradycją i osobą dyktatora, utracił poczucie tożsamości i kierunku. Struktury władzy na gwałt zaczęły poszukiwać ideologii. Ideologii, która pozwoliłaby uzasadnić potrzebę zachowania władzy.
Platforma Obywatelska stała się obecnie również partią władzy, która utraciła ideologię.