Sprawy Polski idą w dobrą stronę" – ogłosił Bronisław Komorowski w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek". Istotnie prezydent ma powody do zadowolenia. Wiele na to wskazuje, że kończy się epoka hegemonii Donalda Tuska w Platformie Obywatelskiej. Kończą się też rządy dwupartyjnej koalicji PO – PSL. Część obserwatorów uważa nawet, że na wyczerpaniu jest atrakcyjność sporu politycznego, który od kilku lat do białości rozgrzewa PO – PiS.
Jeśli na dodatek dojdzie do "spłaszczenia" wyborczych wyników wszystkich partii, to w nowym Sejmie pojawi się cztery, góra pięć ugrupowań średniej wielkości, które będą zmuszone budować koalicję. A jeśli tak się stanie, wtedy prezydent Komorowski może sięgnąć po rolę silnego arbitra polskiej sceny politycznej.
Powtórka z Wałęsy?
Sejmowe koalicje "piątek" czy "siódemek"? Prezydent rozgrywający ambitnych liderów małych partyjek? Czy czegoś to państwu nie przypomina? Tak, to początek lat 90., epoka prezydenta Lecha Wałęsy, który umiejętnie wykorzystywał rozdrobnienie pierwszych dwóch Sejmów po1989 roku.
Komorowski całkiem nieźle wspomina tamte czasy i już testuje, jak wzorem Wałęsy poszerzyć swoje pole działania. Zaczęło się od deklaracji, że po wyborach misję tworzenia rządu może powierzyć komuś, kogo uzna za najbardziej odpowiedniego kandydata i wcale nie musi to być lider ugrupowania, które zdobędzie najwięcej głosów. Kto prezydentowi podsunął takie pomysły? Na politycznego doradcę nr 1 kreuje się dziś minister Tomasz Nałęcz. Czy inspiracją dla niego nie jest przypadkiem nieżyjący już Lech Falandysz? Urzędnik niesłychanie sprawny w odczytywaniu konstytucji na nowo, który znajdował coraz to nowe haczyki i kruczki prawne, które poszerzały władzę prezydenta Lecha Wałęsy. Dziś to Bronisław Komorowski jest wyraźnie popychany w kierunku falandyzacji prawa.
Wróćmy do wspomnianego wyżej wywiadu. Prezydent podkreśla w nim, że misję tworzenia rządu będzie mógł powierzyć jedynie "zwolennikom modernizacji, ale i zdrowego rozsądku". I dodaje: "Mam suwerenne prawo wybrać kandydata na premiera. Lider zwycięskiej partii ma największe szanse, ale nie ma gwarancji". Pytany o to, co zrobi, gdy wygra PiS, prosi o zwolnienie z odpowiedzi.