Ale mają za swoje. Teraz nie zainteresuje się nimi pies z kulawą nogą – "Wyborcza" nie poświęci serii reportaży, posłanka Kempa łzy nie uroni i poręczenia nie wyśle, medialny koncernik po prawej stronie nie zaproponuje pisania felietonów. Cóż, anonimowy bandytyzm nie jest w cenie.

Zupełnie inaczej byłoby, gdyby powiedzieli, że strasznie przepraszają, bo tak naprawdę myśleli, że to telewizja Trwam, a oni tak tej agresji i nietolerancji tam szerzonej znieść nie mogą, tak ich wkurza niemoc państwa wobec kleru, że postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość. Po prostu nie zdzierżyli faszyzmu. Tacy z nich "święci z Bostonu" a rebours. O tak, wtedy mogliby liczyć na poklask mediów, cmokanie celebrytów, wywiady u dziennikarzy roku, dekady i stulecia, a podczas gościnnych występów w stolicy swe kastety mogliby zostawiać w gościnnym lokalu w centrum miasta.

Przerażające jest, że powszechne triumfy święci logika głosząca, iż nieważne, że bijesz, ważne, w jakiej intencji. Ulegają jej autorytety, podsycają ją media. Oto niejaki, zrzeszający ponoć dziennikarzy, Press Club Polska bardzo się przejął atakiem na reportera, wysilił się, natężył i wydalił z siebie oświadczenie, że żurnaliści powinni być jak policjanci na służbie. Nie, że umundurowani, ale tak chronieni. W ten sposób żul, który obiłby mnie, dostałby surowszą karę, niż gdyby napadł na moją żonę. W sumie słusznie, bo ona zna krav magę, więc koleś i tak kwalifikowałby się na rentę.

Skądinąd zdumiewające jest, że komukolwiek może przyjść do głowy wizja, iż dziennikarz jest kimś na kształt już nawet nie urzędnika państwowego, ale wręcz funkcjonariusza. Już nie jest reprezentantem obywateli przyglądającym się władzy, ale częścią tejże władzy chronioną przed obywatelami! A skoro państwo nie może chronić wszystkich, to niech chroni choć jednostki najwartościowsze, nieprawdaż?

Trzeba by tylko sformułowanie "zawód zaufania społecznego" zmienić na bardziej adekwatne. Ale się opłaci. Władza odwdzięczyć się potrafi. Prawda, koledzy?