Dlatego cieszę się, że Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" tak szybko zareagowała na moją polemikę z nią dotyczącą szkoły.

Ona mówi: zwiększajmy nauczycielskie pensum, ja odpowiadam: ostrożnie z tym. Napisałem, że Dominika nie odróżnia szkoły od firmy, gdzie pozostawienie pracownika na pół godziny dłużej za biurkiem za te same pieniądze, to czysty zysk. Odpowiedziała mi, że właśnie tak, nauczyciele powinni zostawać z dziećmi pół godziny dłużej.

I w tym właśnie zawiera się różnica między nami. Polemizujmy jak najwięcej, tyle że ja się odnoszę do szkolnej rzeczywistości, Wielowieyska do swego wyobrażenia o niej.

Pozostawienie nauczyciela pół godziny później z uczniami - proszę bardzo. Dlatego napisałem w swoim tekście, że nie mam nic przeciw rozumnie organizowanym zajęciom dodatkowym. Ale zwiększenie pensum oznacza dorzucanie nauczycielom kolejnych klas. A to oznacza, że trzeba poznawać nowych uczniów i dla każdego mieć czas. Gdy nauczycielowi doda się pięć nowych oddziałów, czyli pięć nowych ludzkich zespołów, indywidualna praca z każdym uczniem staje się utopią. A sama szkoła zmienia się z miejsca przyjaznego obu stronom w kombinat.

Dlatego nawołuję aby dbając o rozsądne wydawanie pieniędzy, nie czynić finansów nadrzędnym kryterium organizowania systemu oświatowego. Tylko tyle. I aż tyle.