Tu czas na autodemaskację: jestem rusofilem do tego stopnia, że uwielbiam nie tylko - jak wszyscy - Wysockiego, Władimowa i Wieniczkę Jerofiejewa, kocham Czajkowskiego nie tylko za jego homoseksualizm, zasłuchuję się w „Moguczoj Kuczce" i Schnittkem, ba ja w tajemnicy przed wszystkimi kocham najgoręcej nawet rusko-disko, a wiem, co piszę, bo właśnie słucham go w hotelowej restauracji gdzieś w byłej (?) części byłego (?) Imperium. No, ale jednak Putina nie znoszę szczerze i każdy, kto te uczucia podziela, ma u mnie taryfę ulgową. Putin reprezentuje bowiem wszystko to, co mnie w Rosji doprowadza do rozpaczy i wściekłości, no i - last, but not least - wolę leminga niż kagebistę. To był żart, wyjaśniam lemingom.

Co powiedziawszy, dodam, że Zbuntowane Cipki uważam za panny durne i cokolwiek chamskie. Tyle tylko, że gdyby za chamstwo i głupotę mieli ludzi zamykać, to jeno wiatr hulałby nie tylko po Twerskiej, ale i po Marszałkowskiej. A świat, jeśli naprawdę chciałby się szlachetnie pooburzać na swego dostawcę gazu, ropy i skalpów Czeczenów, miał ku temu okazję przy śmierci Starowojtowej, Politkowskiej i kilku mniej znanych wspaniałych ludzi, że ojca Mienia nie wspomnę, bo to czasy zamierzchłe. Ofiar śmiertelnych nie zliczyłby też u Łukaszenki, a i o ukraińskim Gongadze też wszyscy zapomnieli. No ale oni nie byli tak malowniczy jak Cipki w cerkwi.

Zostawmy jednak Rosjan. Mnie przy tej smutnej i strasznej okazji zadziwił brak konsekwencji u moich rodaków. Wydawało mnie się bowiem, że zupełnie oczywiste jest oburzanie się zarówno na postępek Panien Durnych, jak i na drakoński wyrok, które dostały. Tyle tylko, że tu jakaś dwoistość zapadła, jakiś mentalny zez rozbieżny - jedni widzieli tylko idiotyzm panien, inni wyłącznie surowość reżimu. Dziwne, nie?

A może wcale niedziwne, skoro ludzi do cna zbrzydzonych sikającą do zniczy „uśmiechniętą Polską" i jednocześnie zdegustowanych szczerze cmentarnymi „buczkami" powstańczymi policzyłbym na palcach jednej ręki. Ale to pewnie dlatego, że tylko inteligenciaki mają głupie rozterki i brutalnej konieczności dziejowej nie widzą.

Wszak walka lemingowo-moherowych klas się zaostrza.