Model totalnej nieodpowiedzialności

Oddanie losu ludzi w ręce dwóch niezależnych korporacji - sędziów i prokuratorów - wydaje się nazbyt ryzykowne. A co, jeśli sprzymierzą się przeciw interesowi publicznemu? Jeśli zawrą niepisany sojusz w imię bierności i świętego spokoju? - rozważa publicysta

Aktualizacja: 31.08.2012 21:03 Publikacja: 31.08.2012 20:45

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Debata nad Amber Gold nie była biciem piany, jak trąbią media. Była rozmową, prawda, że w warunkach ostrej konfrontacji politycznej, o tym, jak działa państwo.

Jarosław Kaczyński pytał, czy te wszystkie decyzje i zaniechania w stosunku do Marcina Plichty były jednym wielkim zbiorem przypadków. Rzecz dotyczyła urzędników skarbowych, służb specjalnych, także prokuratorów czy sędziów.

W sensie społecznym morał był za każdym razem taki sam: silny nie musi się obawiać tego, czego obawia się słaby. Ale inaczej można wyegzekwować odpowiedzialność urzędnika skarbowego wprost podległego ministrowi. Inaczej sędziego tylko bardzo pośrednio, bo jest niezawisły. Jeszcze inaczej prokuratora.

Obrona abstrakcji

Premier Tusk próbował przekształcić dialog o społecznym konkrecie w spór ustrojowy. I stanął mocno w obronie niezależnej prokuratury. Pytając kokieteryjnie, czy Polacy woleliby, aby sprawę jego ewentualnych uwikłań i zaniedbań badali prokuratorzy zależni od rządu.

Ale nawet te konkretne zdarzenia pokazały, że premier broni abstrakcji. Przecież sam fakt, że Andrzej Seremet odpowiadał na pytania posłów, był naruszeniem zasady jego niezależności. Prokurator generalny zachowywał się tak, jakby podlegał kontroli Sejmu, choć nie podlega. Społeczna rzeczywistość okazała się silniejsza od doktryny. A zapowiedziom Tuska, że prokuratura będzie jeszcze bardziej niezależna, towarzyszyło przypomnienie pomysłów ministra Jarosława Gowina, który proponuje - zbyt skromnie - wprowadzenie elementów kontroli nad prokuratorami, choćby każąc im już formalnie tłumaczyć się w parlamencie.

Premier mówił, że broniąc niezależności prokuratury, broni równowagi, owych słynnych checks and balances. Jest dokładnie na odwrót. W systemie tradycyjnym obdarzoną wielką władzą korporację sędziowską równoważyli prokuratorzy, którzy niejako w imieniu opinii publicznej mogli decyzje tej korporacji kontrować, choćby przez prawo apelacji. Oddanie losu ludzi w ręce dwóch niezależnych korporacji wydaje się nazbyt ryzykowne. A co jeśli sprzymierzą się przeciw interesowi publicznemu? Można powiedzieć, że tak było w przypadku Amber Gold. Ale tak może być na co dzień, kiedy prokuratorzy i sędziowie zawierają niepisany sojusz w imię bierności i świętego spokoju.

Komfort mędrców

W Polsce w roku 2010 zbudowano system szczególnie niebezpieczny. Rwąc większość linków łączących prokuraturę z instytucjami kontrolnymi, z parlamentem na czele. Ale także pozbawiając ten system wewnętrznej sterowności. Nawet w obrębie tej nowej struktury prokurator generalny może niewiele. Śmiech pusty ogarniał, kiedy wreszcie dziennikarze to zauważyli i, jak reporter TVN, oburzali się, że Seremet nie może odwołać prokuratora rejonowego bez zgody Krajowej Rady Prokuratury. Ależ ten system budowano świadomie.

Receptą na rzekomą arbitralność IV RP miał być komfort prawniczych mędrców. Pod koniec ubiegłej kadencji PO zgłaszała nawet projekt większego jeszcze ubezwłasnowolnienia Seremeta na rzecz Krajowej Rady Prokuratury. Rzecz miała wymiar praktyczny: chciano ograniczyć nie całkiem politycznie kontrolowanego urzędnika przez ciało, na którego czele stał Edward Zalewski, mąż zaufania PO. Ale przy okazji budowano system pełnego już uwolnienia korporacji.

Prokurator Seremet chce większych uprawnień dla siebie. I słusznie, jednostka będzie się bardziej kierować interesem publicznym niż ciało kolegialne, bo świeci twarzą przed opinią publiczną. Równocześnie ten sam Seremet razem z Tuskiem broni zasady niezależnej prokuratury. Przypominając, że kiedy ministrowie byli prokuratorami generalnymi, także popełniano wiele błędów i nadużyć.

Tyle że nikt z obrońców dawnego systemu nie obiecuje eliminacji ludzkich błędów i małości. Warto tylko wiedzieć, kto za co odpowiada i jak można tę odpowiedzialność wyegzekwować, choćby przy urnach. W polskich warunkach żaden model nie zabezpieczy przed bylejakością i prywatą, ale powinniśmy szukać takiego, który da narzędzia do walki z nimi. Bo prywata i bylejakość są groźniejsze niż polityczne naciski w tym czy innym śledztwie.

Piszcie na Berdyczów

Kiedy posłanka Julia Pitera oznajmiła, że jedyną instytucją, która zawiniła w sprawie Amber Gold, jest prokuratura, a ona nie podlega kontroli parlamentarnej, wyłożyła sens operacji z 2010 roku. Możecie pisać na Berdyczów. To obrona modelu totalnej nieodpowiedzialności. Systemu, który nie przewiduje autokorekty albo bardzo jej możliwość ogranicza.

Do pewnego stopnia broni go także Seremet, nawet jeśli dziś żąda uprawnień, które pozwolą jemu samemu uporać się z prokuratorskimi patologiami. Zaledwie wczoraj zachwalał własną totalną nieingerencję w prokuratorskie śledztwa. Także w te „skręcane” w interesie władzy, która wpływ na prokuraturę zachowała, tylko nie można jej już było złapać za rękę.

Seremet zmienił zdanie, zorientowawszy się, że politycy PO czynią z niego kozła ofiarnego, symbol zła wymiaru sprawiedliwości. Wolę jednak trwalsze gwarancje aktywizmu prokuratury niż dobre samopoczucie prokuratora generalnego.

Autor jest publicystą tygodnika „Uważam Rze”

 

 

 

Debata nad Amber Gold nie była biciem piany, jak trąbią media. Była rozmową, prawda, że w warunkach ostrej konfrontacji politycznej, o tym, jak działa państwo.

Jarosław Kaczyński pytał, czy te wszystkie decyzje i zaniechania w stosunku do Marcina Plichty były jednym wielkim zbiorem przypadków. Rzecz dotyczyła urzędników skarbowych, służb specjalnych, także prokuratorów czy sędziów.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę