Taki na przykład sędzia na telefon, który twierdzi, że jego przełożonym jest premier. Już tam oczywiście jacyś niesubordynowani obywatele Republiki się burzą, twierdząc, że sędzia jest reprezentatywny dla całego wymiaru sprawiedliwości. Ale obywatele subordynowani mają do sprawy stosunek zdrowy.
Po pierwsze - wiedzą, że ujawniono tylko jednego takiego sędziego, więc niby na jakiej podstawie orzekać, że może być ich więcej? Po drugie - jakby do kogoś zadzwonił uprzejmy urzędnik od premiera, to przecież każdy by chyba starał się jakoś pójść na rękę. Wiadomo - taki urzędnik to sam jest bardzo zajęty, więc już choćby dlatego z jego strony miło, że chwilę na telefon jednak znalazł, a co dopiero premier, który osobiście chciałby się spotkać. I co - miałby ten sędzia tak obcesowo, jak niektórzy twierdzą, odłożyć słuchawkę? Przecież to by było bardzo niegrzecznie. A po trzecie - w końcu wyroku nie uzgadniał. Bo jakby jeszcze wyrok uzgadniał, no, to może można by tam trochę się nawet oburzyć. Ale tak?
Albo taka ekshumacja Anny Walentynowicz. A właściwie nie Anny Walentynowicz… Choć czy to właściwie można wiedzieć? Niesubordynowani obywatele Republiki znowu pokrzykują, że jakaś odpowiedzialność, żeby ukarać… No jasne, zaraz karać. Mścić się. Wiadomo - żądza krwi, marsze z pochodniami, „Obudź się Polsko” i inne totalitarne klimaty.
Obywatele subordynowani wiedzą przede wszystkim, że gdyby nie granie trumnami i odkopywanie trupów, to by żadnej awantury nie było. A po co to komu? Nie można by już tych zmarłych w spokoju zostawić? Po drugie - rodzina na pewno politycznie ustawiona, więc złośliwie zwłok zmarłej nie rozpoznała. Po trzecie - żeby tam zaraz wietrzyć jakieś spiski, to już naprawdę trzeba być szaleńcem. Przecież wiadomo - bratni rosyjscy patolodzy w wielkim stresie pracowali, ciał dużo było, to i o pomyłkę łatwo. Samoloty spadają, to i zwłoki się mogą pomieszać. Wielkie tam mecyje.
Tak, szczęśliwi są obywatele Republiki Oj tam, oj tam, oczywiście ci subordynowani, którzy potrafią korzystać ze szczęścia, jakie zapewniają im dobrzy władcy tej krainy. Nazwę swego ukochanego państwa ci porządni obywatele mają nieustannie na ustach, od rana, do nocy. Bo to prawdziwi patrioci są.