Jeśli chcesz naprawdę płacić składkę, to nie idź do ZUS, ale do jakiegoś zakładu ubezpieczeń na życie. ZUS sam przyjdzie do Ciebie. Jak kupujesz samochód, płacisz nie tylko OC. Często sam wykupujesz polisę AC. Płacisz za blachę. Może więc pomyśl też o życiu? Spójrz, co robi rząd – to cię może przekona. Prawnik i bloger Piotr Waglowski zauważył właśnie, że ktoś w Internecie „sadzi trawę”, czyli umieszcza w wielu miejscach te same wpisy popierające reformę emerytalną rządu. Ty piarem się nie najesz. Papier jest cierpliwy, ale niejadalny.
Klasyczna polisa na życie przypominała zakład: jak dożyjesz do określonego wieku – przegrasz pieniądze wpłacane jako składki. Ale i tak masz się z czego cieszyć – żyjesz. Jak nie dożyjesz – wygrają (przynajmniej pieniądze) twoje dzieci. Zwłaszcza, gdyby coś Ci się stało, choćby następnego dnia po nabyciu polisy. Ubezpieczyciel wypłaci całą sumę ubezpieczenia – choć nie płaciłeś składek.
Początkowo ubezpieczyciele wykluczali wypłatę polisy w przypadku śmierci samobójczej. Dziś to wyłączenie trwa tylko dwa–trzy lata od założenia polisy. Badania pokazały, że jak ktoś planował samobójstwo, to po tym czasie mu przechodzi.
Są też ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK) oferujące ubezpieczenie na dożycie. Jest to połączenie tradycyjnej polisy na życie z funduszem kapitałowym – czyli z oszczędzaniem – mające na celu zadbanie nie tylko o bezpieczeństwo twoich dzieci, ale i o stan twoich własnych finansów po zakończeniu aktywności zawodowej – bez względu na to, na jakim kolejnym etapie będzie wówczas rządowa reforma emerytalna.
Ale i tu czyhają na Ciebie niebezpieczeństwa. Musisz uważać tym razem nie na rząd, ale na niektórych agentów. Twoja składka będzie bowiem lokowana w oba te produkty (polisa na życie i fundusz inwestycyjny) w różnych proporcjach. Zdarza się, że suma ubezpieczenia na życie jest stosunkowo niewielka, a większość składki lokowana jest w funduszach inwestycyjnych. Zakłady ubezpieczeniowe stają się w ten sposób agentami funduszy inwestycyjnych.