Służba zdrowia jakoś nie ma szczęścia do reform i reformatorów. Każdy kolejny minister zdrowia zaczyna swoje urzędowanie od krytykowania poprzednika. Być może rację mają ci, którzy zwracają uwagę, że to konsekwencja braku na listach osób najbardziej wpływowych w ochronie zdrowia ekonomistów.
Przykład projektu o dobrowolnych składkach autorstwa PO pokazuje, że nawet połączenie doświadczenia polityków i ekonomistów nie zawsze daje efekt. Można w nim znaleźć zapis, by na żądanie pacjenta osoby wykonujące zawód medyczny, udzielające świadczeń zdrowotnych nie podawały pacjentowi informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania. Trzeba czytać, panie i panowie posłowie, co się proponuje.