Zbyt krótki termin na aplikację to tylko jeden z kilku zarzutów, jakie do ogłoszonego wczoraj postępowania konkursowego zgłaszają związkowcy. – Żaden z przedstawicieli pracowników nie znalazł się w trzyosobowej komisji, która ma wstępnie weryfikować kandydatów. Podczas środowego posiedzenia rady reprezentanci Skarbu Państwa odrzucili też nasze propozycje, by kandydaci mieli m.in. doświadczenie w kierowaniu grupami kapitałowymi czy znali język angielski w stopniu poświadczonym certyfikatem – mówi ”Rz” Józef Czyczerski, przedstawiciel załogi.
– Zadbaliśmy o to, by każda idea dotycząca postępowania konkursowego była uzgodniona na forum rady. Nad wszystkimi propozycjami głosowano – odpowiada Marek Trawiński, przewodniczący rady. – Każdy członek rady będzie mieć pełen wgląd w przebieg rekrutacji. A trzyosobowa komisja ma się zająć kwestiami administracyjnymi: będzie sprawdzać aplikacje pod względem formalnym i przedstawiać je radzie. Żadnej ukrytej preselekcji – dodaje Trawiński.
Według przewodniczącego rady siedem dni kalendarzowych wystarczy. – Zakładam, że chętni od dawna czekali na informacje o naborze i są przygotowani do składania dokumentów. Zależy nam na jak najszybszym wyborze, bo przedłużający się brak władz nie służy spółce.
– Do KGHM powinien wreszcie trafić menedżer z prawdziwego zdarzenia, który niekoniecznie zna się na wydobyciu miedzi, bo do tego może zatrudnić fachowców, ale umie bezstronnie spojrzeć na procesy zachodzące w tej firmie – mówi Michał Marczak, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku.
Kryteria wyboru szefa wartej ponad 20 mld zł firmy nie są restrykcyjne. Przyszły prezes musi mieć m.in. ukończone studia wyższe, co najmniej 10-letni staż na stanowiskach kierowniczych i znać angielski w stopniu ”umożliwiającym swobodną komunikację”. – Szkoda, że nie wzięto pod uwagę doświadczenia w kierowaniu grupami kapitałowymi – mówi ”Rz” Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.