[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/09/jeremi-jedrzejkowski-maly-wzrost-cieszy/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Solidny ból głowy towarzyszył też autorom prognoz. Zarówno tych makro, jak i dotyczących koncernów dużych i mniejszych. Wiele poważnych firm zrezygnowało z prognozowania czegokolwiek, tłumacząc się zbyt dużą liczbą trudnych do przewidzenia zmiennych.
Dzielnie trzymali się tu eksperci największych instytucji. Na wyścigi rysowali coraz to bardziej katastroficzne wizje kurczenia się gospodarek. W tym samonakręcającym się pędzie, któremu wiele paliwa dostarczył upadek Lehman Brothers, dostało się też przy okazji naszej gospodarce.
Jeszcze w połowie roku zarówno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak Komisja Europejska czy OECD skazywały Polskę na spadek PKB. Tymczasem okazało się, że w tej zawierusze Polacy znowu poszli swoją trzecią drogą. No może szli to za dużo powiedziane, ale okazuje się, że wystarczy dreptanie gospodarki do przodu, by być europejskim liderem. I to zadaje kłam kolejnemu aksjomatowi – że w szybko żyjącym świecie jak niemal stoisz w miejscu, to w rzeczywistości się cofasz. Co mają powiedzieć niedawni bałtyccy prymusi tego pędu.
No a co byłoby, gdyby jeszcze ze dwa lata kryzysu... No chyba że okazałoby się, że jednak niektóre z przeżytków ekonomii działają i nie będziemy długo samotną wyspą. Może więc jednak lepiej nie sprawdzać...